– Przede wszystkim uważamy, że nic, co dotyczy Ukrainy, nie powinno odbywać się bez Ukrainy i Europy. To są na razie wstępne pomysły, jedno wydaje się jasno, Polska ma 600 km granicy z Białorusią, Rosją. Wspieramy całą operację logistyczną dla Ukrainy i być może tutaj jest nasza rola, natomiast nie rozważamy jakiegokolwiek wysyłania sił do Ukrainy – stwierdził Radosław Sikorski na briefingu prasowym.
W podobnym tonie wypowiedział się również szef rządu. Po spotkaniu w Kancelarii Premiera Donald Tusk i prezydent Francji Emmanuel Macron wystąpili na wspólnej konferencji prasowej. – Decyzje dotyczące polskich działań będą zapadały w Warszawie i tylko w Warszawie. Nie planujemy takich działań – powiedział premier.
Tym samym plan prezydenta Francji, który zakładał wysłanie polskich wojsk na Ukrainę, spalił na panewce.
Polska nie wyśle wojsk na Ukrainę
Jak donosi RMF FM, w Brukseli toczą się już dyskusje na temat możliwości wysłania wojsk na Ukrainę. Polska zapewnia, że jej żołnierze nie będą stacjonować w tym kraju. Warszawa wskazuje dwa powody.
Pierwszy z nich to fakt, że tereny dzisiejszej Ukrainy przez długi okres czasu należały do I Rzeczpospolitej. Obecność polskich żołnierzy mogłaby zostać odebrana przez tamtejszych mieszkańców negatywnie.
Drugim powodem jest zaangażowanie polskiego wojska w ochronę granicy z Białorusią. Bez uszczerbku dla bezpieczeństwa kraju trudno byłoby przemieścić służących tam żołnierzy na Ukrainę.
"Dlatego w Brukseli panuje przeświadczenie, że Polska nie wyśle swoich wojsk na Ukrainę w ramach sił pokojowych, które będą oddzielać Rosję od Ukrainy. Co nie znaczy, że nie weźmie udziału w tym przedsięwzięciu" – czytamy na stronie rozgłośni. Na czym miałby polegać ten udział?
Polska wykorzystałaby swoje strategiczne położenie i działałaby jako hub logistyczny dla sił pokojowych na Ukrainie. Byłaby to rola zbliżona do tej pełnionej przez Warszawę obecnie.
Czytaj też:
Hołownia w Finlandii o ewentualnym zaangażowaniu militarnym Polski na Ukrainie