DoRzeczy.pl: Rok 2025 będzie rokiem wielkiego przełomu – stwierdził premier Donald Tusk w nagraniu opublikowanym na X. Wypowiedź szefa rządu ma związek z publikacją GUS na temat wzrostu gospodarczego w Polsce. Czy faktycznie mamy z czego się cieszyć?
Andrzej Śliwka: Donald Tusk jest mistrzem rzucania pustych haseł. Ocena sytuacji gospodarczej Polski wymaga odniesienia do trendów z poprzednich lat oraz szerszego kontekstu globalnej gospodarki. Obecna ekipa rządząca porównuje wyniki do roku 2023, czyli okresu wychodzenia ze światowego kryzysu, co jest wygodne politycznie. Nie zapominajmy, że pandemia spowodowała przerwanie łańcuchów dostaw, co miało ogromny wpływ na wskaźniki gospodarcze na całym świecie, nie tylko w Polsce. Dodatkowo, nasza gospodarka mierzy się z konsekwencjami unijnej polityki klimatycznej oraz skutkami wojny na Ukrainie. Mimo tych wyzwań Polska poradziła sobie relatywnie dobrze, głównie dzięki odpowiedzialnej polityce gospodarczej poprzedniego rządu. Natomiast obecna ekipa prowadzi politykę krótkowzroczną i chaotyczną. Być może w krótkim okresie będą w stanie wykazać wzrost PKB, ale ich podejście nie gwarantuje stabilnego rozwoju. Państwo polskie nie realizuje kluczowych inwestycji infrastrukturalnych, nie wspiera nowoczesnych technologii i innowacji, a także zaniedbuje sektor przedsiębiorstw.
Czy może Pan podać konkretne przykłady niezrealizowanych inwestycji?
Najlepszymi przykładami są Centralny Port Komunikacyjny i energetyka jądrowa – oba projekty zostały niemal całkowicie wstrzymane. Widzimy także poważne problemy z inwestycjami publicznymi w spółkach Skarbu Państwa. Za rządów PiS realizowano wielomiliardowe inwestycje, takie jak Polimery Police, rozbudowa sektora zbrojeniowego (Huta Stalowa Wola, PGZ Stocznia Wojenna, Fabryka Broni Łucznik). To wszystko napędzało gospodarkę i sprawiało, że Polska miała jedno z najniższych poziomów bezrobocia w UE. Dziś mamy gigantyczny, rekordowy deficyt. Co trzecia złotówka w budżecie państwa jest pożyczona. Gdyby te środki były przeznaczane na rozwój i inwestycje, byłoby to jeszcze do zaakceptowania. Niestety, tak się nie dzieje. Polska, która przez osiem lat była liderem wzrostu gospodarczego w UE, teraz spada na sam dół. Tymczasem rząd Tuska i Trzaskowskiego ignoruje rzeczywistość, pokazując jedynie tabelki w Excelu, które mają zastąpić realną ocenę sytuacji.
Donald Tusk zapowiada ogłoszenie "przełomowych" projektów gospodarczych w lutym. Czy to coś konkretnego, czy tylko polityczna zagrywka?
To typowa taktyka Tuska. Pamiętam jego rządy – regularnie, co kilka miesięcy, gdy spadało poparcie, ogłaszał „przełomowe” inicjatywy, które kończyły się fiaskiem. Wszyscy pamiętamy program Polskich Inwestycji, który Bartłomiej Sienkiewicz określił jako „kupę kamieni”. Obecnie Tusk szuka tematu, który pomoże jego politycznemu wychowankowi, Rafałowi Trzaskowskiemu, w kampanii prezydenckiej. Rząd nie radzi sobie z gospodarką i nie realizuje kluczowych inwestycji – CPK i elektrownia jądrowa stoją w miejscu. To budzi niepokój naszych partnerów z USA i Korei Południowej. Tusk próbuje odwrócić uwagę od swojej nieudolności. Jednak jego wiarygodność jest zerowa. To wyłącznie polityczny teatr, mający podbić notowania Trzaskowskiego. Za naszych rządów stworzyliśmy program inwestycji strategicznych, który przyniósł setki miliardów złotych dla polskich regionów, niezależnie od ich barw politycznych. Przykładowo, Elbląg, rządzony przez koalicję PO-PSL, otrzymał 100 mln zł na kluczowe inwestycje. Dziś mniejsze samorządy zostały pozostawione same sobie. Brakuje środków na drogi, modernizację szkół, budowę żłobków i infrastrukturę wodno-kanalizacyjną. Nie tak miało to wyglądać.
Czytaj też:
Nowa kandydatka w wyborach prezydenckich. Jest znana z programu TTVCzytaj też:
"Dementuję". Bosak odpowiada na słowa Czarnka
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.