DoRzeczy.pl: Jak pan ocenia pomysł premiera Donalda Tuska na zaproszenie biznesmena Rafała Brzoski do pomocy w pracach deregulacyjnych?
Zbigniew Kuźmiuk: Sytuacja jest zaskakująca. Premier Tusk miał ogłosić jakiś przełom, którego nie widać. Miała być przełomowa strategia gospodarcza, a jedyna deklaracja jaka padła z jego ust, to 650 mld złotych na inwestycje. To mniej niż w poprzednich latach, dlatego nie mamy przełomu. Mamy również prośbę, czy wyzwanie rzucone biznesmenowi. Jeżeli premier ma przedstawić strategię, a zamiast tego zwraca się do przedsiębiorcy: chcecie strategię? Przygotujcie sobie. To naprawdę wygląda jak tragikomedia.
Była już taka strategia, jak komisja Janusza Palikota "Przyjazne państwo".
Tak, która zamiast deregulować de facto rozszczelniła system VAT, co kosztowało polskie państwo 70 mld złotych. Później pan Szejnfeld zajmował się deregulacją, co skończyło się pozbawieniem pracowników wypłacania nadgodzin. Teraz być może będą podobne propozycje. Jednak jeżeli rządzi się ponad rok, zapowiada się sto konkretów, realizuje kilka, zapowiada się jakieś plany, ale nic się nie ma, to dla mnie sytuacja jest tragiczna. Ten rząd nie ma żadnego pomysłu i planu dla Polski. Jeżeli tak ma wyglądać państwo, to jesteśmy w trudnym położeniu.
Wraz z Donaldem Tuskiem na konferencję wychodzi minister finansów Andrzej Domański, który też nie ma konkretnego planu. Co pan na to?
Minister Domański mówił o “sześciu filarach”, jednak to było pomieszanie z poplątaniem. Obecna ekipa rządząca chce dotrwać do wyborów prezydenckich, a po ewentualnej wygranej Rafała Trzaskowskiego zobaczymy prawdziwe konkrety, plany i urealniony budżet. Na teraz to będą zapowiedzi, obiecanki i zero szczegółów.
Czytaj też:
Średnia pensja w Polsce. GUS podał najnowsze daneCzytaj też:
Brakuje leków na grypę. Leszczyna: Stanęliśmy na głowie
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.