W Eisenhuettenstadt przy granicy z Polską powstało tzw. Centrum Dublińskie. Ośrodek rozpoczął działalność 1 marca. Zakwaterowani tam imigranci będą odsyłani z Niemiec do innych krajów członkowskich Unii Europejskiej, głównie do Polski. Według niemieckich władz chodzi o osoby, które wcześniej ubiegały się o azyl w Polsce.
Dziennikarze Deutsche Welle odwiedzili ośrodek w kraju związkowym Brandenburgia. "Sama procedura ma trwać około dwóch tygodni. Wiadomo, że w większości przypadków będzie dotyczyła przekazania do Polski. Z powodu położenia miasta przy samej granicy, większość znajdujących się tam cudzoziemców przeszła przez Polskę" – czytamy.
Wizyta w ośrodku dla migrantów
DW opisuje, że Centrum Dublińskie to jeden odrębny, jednopiętrowy budynek dla mężczyzn i jedno piętro w budynku przeznaczonym dla rodzin i samotnych kobiet. Cudzoziemcy kwaterowani są w pokojach dwu-, cztero- lub sześcioosobowych. Ci, których wnioski przyjęto, mogą liczyć na "kieszonkowe". Imigranci przebywający w ośrodku otrzymują "wikt, opierunek i pomoc medyczną, ale żadnej gotówki, kart przedpłaconych, czy bonów".
Szef ośrodka Olaf Jensen ujawnił, że około dwóch trzecich przekazanych do Polski w ramach procedury dublińskiej cudzoziemców wraca do Niemiec w ciągu kilku dni lub tygodni i znowu trafia do centrum. Władze zakładają, że do Polski odsyłane będzie rocznie z samego ośrodka w Eisenhuettenstadt 300-400 osób. "W tej liczbie są również ci, którzy zgodzili się »dobrowolnie« wrócić do Polski. To możliwe, bo na czas rozpatrywania przez Polskę wniosku, mają tam prawo pobytu. Dlatego niemieckie służby mogą bez zbędnych formalności kupić im bilet i odwieźć na dworzec, skąd odjadą do Polski. Pozostali są w uzgodnionym terminie przekazywani polskim funkcjonariuszom na przejściu granicznym" – relacjonuje Deutsche Welle.
Czytaj też:
"To jest prawo". Ekspert rozwiewa wątpliwości: Polska musi wdrożyć pakt migracyjnyCzytaj też:
Niemiecka policja: Nie przekraczaliśmy granicy. Dziennikarka pokazała dowody