PRZEWODNIK TURYSTYCZNY PO I RZECZYPOSPOLITEJ | Pisałem już, że prawie każdy dwór w XVII i na początku XVIII w., w województwach wschodnich Rzeczypospolitej, był małą twierdzą, zwaną zresztą fortalicjum; otoczoną wałami, ostrokołami lub parkanami, czyli murami z drewna.
Każdy też, choćby na zaścianku, miał basztę, czyli wieżę, której nie należy mylić z opisywanym przez nas wcześniej lamusem. Lamus często stanowił pozostałość po mieszkaniu przodków – dworze wieżowym lub nawet wieży rycerskiej. Baszta zaś zbudowana była dla obrony i splendoru. Zwykle było ich kilka, były oczywiście elementem całego obwodu obronnego.
Marcin Madaliński, starosta przemyski, zmarły w 1668 r. – jak przekazuje Władysław Łoziński – miał przy dworze w swojej wsi Drozdowicach aż pięć takich wież na wysokim wale. Jedna była na rogu od pola, z drzewa jodłowego, okrągłego, to znaczy wybudowana z dyli, to jest – mówiąc dzisiejszym językiem – okrąglaków.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.