Fundusz Sprawiedliwości. Mec. Lewandowski: Wezwanie do zwrotu środków to gest polityczny

Fundusz Sprawiedliwości. Mec. Lewandowski: Wezwanie do zwrotu środków to gest polityczny

Dodano: 
Mec. Bartosz Lewandowski
Mec. Bartosz Lewandowski Źródło: PAP / Piotr Nowak
Dysponent, a zatem minister sprawiedliwości, miał dość dużą swobodę w przyznawaniu środków w ramach konkursów z Funduszu Sprawiedliwości - mówi mecenas Bartosz Lewandowski w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Ministerstwo Sprawiedliwości wezwało osiem organizacji do zwrotu środków z Funduszu Sprawiedliwości w łącznej kwocie 90 milionów złotych. Jaka jest podstawa prawna takiego żądania?

Adw. Bartosz Lewandowski: Trudno mi dostrzec solidne podstawy prawne dla takiego wezwania. Umowy zostały zawarte, są ważne i środki wypłacono w ramach tych umów. Ministerstwo zdaje się twierdzić, że umowy są nieważne, ale żadna decyzja sądu tego nie potwierdziła. Dopóki nie zapadnie odpowiednie orzeczenie, organizacje pozarządowe nie mają obowiązku zwrotu tych środków. Na razie to tylko wezwanie. Zastanawiające jest jednak to, że organizacje wymienione w komunikacie mają głównie konserwatywny profil. Tymczasem takich organizacji, które otrzymały środki z Funduszu Sprawiedliwości, jest znacznie więcej, w tym także te kojarzone z lewicową stroną sceny politycznej. Ba, nawet umowy z takimi organizacjami są kwestionowane przez śledczych z Prokuratury Krajowej, co godzi w medialną narrację dotyczącą rzekomego przyznawania przez poprzednie kierownictwo Ministerstwa Sprawiedliwości środków z Funduszu Sprawiedliwości wyłącznie „swoim”. Ciekawi mnie, czy one również otrzymają podobne wezwania.

W ubiegłym roku rozmawialiśmy o tym, że zmiany w Funduszu Sprawiedliwości przeszły pełną ścieżkę legislacyjną – ustawę przyjął Sejm i Senat, a prezydent ją podpisał. Tymczasem minister Bodnar przypomina rozporządzenie z listopada ubiegłego roku i żąda zwrotu środków. Czy to w ogóle możliwe?

Nie widzę ku temu podstaw. Jeśli umowy były zawarte zgodnie z prawem przez upoważnione osoby, to nie można ich tak po prostu unieważnić rozporządzeniem. Środki zostały przyznane w ramach konkursów, a decyzję podejmował ich dysponent po wstępnej rekomendacji komisji konkursowej. Dysponent, a zatem minister sprawiedliwości, miał dość dużą swobodę w przyznawaniu środków w ramach konkursów z Funduszu Sprawiedliwości. Samo wezwanie do zwrotu nie rodzi żadnych konsekwencji prawnych, dopóki nie zapadnie wyrok sądu.

Co w takim razie może dalej zrobić Ministerstwo? Raczej trudno się spodziewać, że organizacje dobrowolnie oddadzą środki. Fundacja Profeto wybudowała za nie budynek, Instytut Suwerenności i Dziedzictwa w Europie również wykonał swoje zadania.

Rzeczywiście, trudno oczekiwać, by te organizacje same zwróciły pieniądze, skoro wykorzystały je zgodnie z przeznaczeniem. Co więcej, prokuratura w ramach prowadzonego śledztwa już zabezpieczyła majątek niektórych z tych podmiotów. To oznacza, że nawet gdyby ministerstwo chciało dochodzić zwrotu tych środków, część z nich jest już objęta zabezpieczeniami wydanymi przez prokuratorów. Wezwanie do zwrotu wydaje się więc w tym kontekście bardziej politycznym gestem niż działaniem o solidnych podstawach prawnych.

Czytaj też:
Kary dla 51 posłów PiS. Padły dwa nazwiska
Czytaj też:
Gorąco w Sejmie. Kaczyński: Proszę się do mnie zwracać najjaśniejszy panie pośle

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także