Jest to kolejny od końca I Wojny Światowej traktat i trudno zrozumieć, po co nam nowy, skoro stary traktat gwarancyjny, podpisany w Londynie 1 grudnia 1925 r. pozostał prawie nieużywany. Był on równie „przełomowy”, o czym świadczy zawarte w nim stwierdzenie: „gdyby Polska lub Francja zostały napadnięte bez prowokacji ze swej strony, Francja i wzajemnie Polska, postępując zgodnie z art. 15, ust. 7, Paktu Ligi Narodów, udzielą sobie niezwłocznie pomocy i poparcia”.
Ówczesny przełom został doprecyzowany w ściśle tajnym Protokole końcowym francusko-polskich rozmów sztabowych 15-17 maja 1939, gdzie stwierdzono: „Gdy tylko zaznaczy się główny wysiłek niemiecki przeciw Polsce, Francja głównymi siłami rozpocznie działania ofensywne przeciwko Niemcom”.
W porównaniu z przedwojennymi dokumentami obecny traktat jest znacznie bardziej ubogi w konkrety. W Artykule 4 poświęconym Bezpieczeństwu i obronie poza ogólnymi wzmiankami o konieczności współpracy wpisano dwa „konkrety”:
W punkcie 2. „Zgodnie z postanowieniami artykułu 51 Karty Narodów Zjednoczonych w przypadku napaści zbrojnej na ich terytorium Strony udzielają sobie nawzajem pomocy, w tym przy zastosowaniu środków wojskowych. Pomoc oraz wsparcie będą realizowane stosownie do zobowiązań, jakie wynikają z artykułu 5 Traktatu Północnoatlantyckiego i artykułu 42 ustęp 7 Traktatu o Unii Europejskiej”.
W punkcie 16.: „Każda ze Stron zobowiązuje się do ułatwienia tranzytu i stacjonowania sił zbrojnych drugiej Strony na swoim terytorium”.
Pierwszy „konkret” przywołuje po prostu artykuły Traktatu Północnoatlantyckiego i Traktatu o Unii Europejskiej, czyli nic nowego. Drugi „konkret” to zobowiązanie stron do ułatwienia tranzytu i stacjonowania sił zbrojnych drugiej strony na swoim terytorium.
Dla Polski byłoby to niezmiernie pożyteczne w przypadku wyprawy wojennej szlakiem Napoleona na Hiszpanię, ewentualnie morzem na Santo Domingo, gdzie jak pisał Mickiewicz o naszym Jabłonowskim „wódz Murzyny gromi, a wzdycha do kraju”. Wprawdzie ów wódz jako owoc romansu angielskiej żony Konstantego Jabłonowskiego z afrykańskim lokajem był Polakiem tylko z nazwiska i wychowania, ale z pewnością lepszym niż niektórzy z naszych polityków gotowych do szybkiej ewakuacji.
Dla Francji ułatwienie tranzytu jest istotne dla ewentualnej wyprawy na Ukrainę, aby chronić tam francuskie inwestycje i konkurować z Rosją. Jak podaje Business Ukraine obecnie na Ukrainie działa 180 francuskich firm, które zainwestowały najmniej 3,4 miliarda euro i zatrudniają 25 000 osób, co czyni je największymi zagranicznymi pracodawcami.
Komentarz Macrona do „przełomowego traktatu” jest znacznie mniej obiecujący niż przedwojenne francuskie deklaracje. Stwierdził on, że Francja byłaby w stanie zmobilizować swoje siły wojskowe w ciągu 30 dni. Dodał, że nie ma wątpliwości, iż rozmieszczenie wojsk byłoby możliwe, gdyby "doszło do najgorszego".
Brak w wypowiedzi Macrona takich słów jak: walka, atak, ofensywa itp. W 1939 Francja zadeklarowała pełnoskalową mobilizację już 1 września, teraz obiecuje zmobilizować się w ciągu 30 dni i nie wiadomo co nastąpiłoby później.
Jest to jednak i tak jakiś postęp, gdyż Emmanuel Macron, niegdyś zwolennik strategicznego dialogu z Moskwą, zdecydowanie zaostrzył kurs w stosunku do Rosji Putina. W jakimś stopniu na tę zmianę wpłynęła aktywność Rosji, nie tyle na Ukrainie, co w Sahelu uważanym przez Francuzów za historyczną strefę wpływu.
Aktywność Grupy Wagnera i jej następców, wspierających antyfrancuskie rządy, doprowadziła do zakończenia nie tylko francuskiej obecności wojskowej w Sahelu, ale całkowitego opuszczenia Mali, Nigru i Burkina Faso. Kraje te są z punktu widzenia gospodarki francuskiej, a nawet europejskiej, niezwykle znaczące. Niger w 2021 r. był głównym dostawcą uranu do UE, a dopiero za nim uplasował się dominujący na tym rynku Kazachstan i znacznie słabsza pod tym względem Rosja. Również Mali posiada znaczne zasoby naturalne, z których złoto, uran, fosforyty, kaolinit, sól i wapień są najbardziej intensywnie eksploatowane. Szacuje się, że samych udokumentowanych zasobów uranu Mali posiada ponad 17 400 ton.
Uran jest tutaj brakującym ogniwem geopolitycznej układanki.
Założyciel grupy Wagnera, Dmitrij Utkin, który jako pseudonim wybrał nazwisko ulubionego niemieckiego kompozytora, urodził się 11 czerwca 1970 roku w rodzinie geologa. Źródła nie są zgodne co do miejsca jego urodzenia, ale najprawdopodobniej było to górnicze miasto Asbest w obwodzie Swierdłowskim w Rosji. Dorastał w górniczym miasteczku Smolino na Ukrainie, gdzie jego ojciec pracował w tamtejszej kopalni uranu, dostarczającej surowca do nieodległej instalacji przeróbczej w tragicznie zapisanych w polskiej historii Żółtych Wodach. Sprawa znaczenia złóż uranu musiała być mu bliska od dzieciństwa, mimo że sam wybrał karierę wojskową. Brał udział w wojnie czeczeńskiej, działaniach w Syrii i na Ukrainie, zginął po nieudanym marszu na Moskwę wraz z głównym finansistą Grupy – Jewgienijem Prigożynem, w katastrofie samolotu przypisywanej przez amerykański Institute for the Study of War Putinowi.
Temat uranowy łączył obu panów. Prigożyn wspominał, że mieszkał w Żółtych Wodach i pracował w odkrywkowych kopalniach uranu podlegających jego stryjowi Efimowi, który koordynował wydobycie tego pierwiastka na terenie Ukrainy. Stryj Efim to honorowy obywatel miasta Żółte Wody, współautor eseju historycznego wydanego z okazji stulecia istnienia tego górniczego ośrodka.
Ekspansja polityczna Rosji w Afryce jest ułatwiona przez fakt, że nie ciąży na niej odium kolonizatora. Dla Polaków jest to trudne do wyobrażenia, ale zachodnioeuropejskie, a zwłaszcza belgijskie poczynania w Afryce przerastają to, co wycierpieliśmy pod rządami carów i bolszewików. Rywalizacja o zasoby Czarnego Lądu jest dla Europy kluczowa. Sukcesy Rosji i Chin na tym kierunku to pętla założona na szyję Starego Kontynentu.