Skarga na Polskę do ETPC ws. wyborów. "Jakie były prawdziwe wyniki"

Skarga na Polskę do ETPC ws. wyborów. "Jakie były prawdziwe wyniki"

Dodano: 
Siedziba Europejskiego Trybunału Praw Człowieka
Siedziba Europejskiego Trybunału Praw Człowieka Źródło: PAP/EPA / PATRICK SEEGER
Joanna Staniszkis i Krzysztof Kontek skierowali do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka skargę na Polskę. Domagają się od państwa 108 mln euro odszkodowania.

Joanna Staniszkis i Krzysztof Kontek zarzucają państwu polskiemu brak zapewnienia uczciwych wyborów prezydenckich. Swój list zaczynają od słów "Oskarżamy polskie państwo!".

Przypomnijmy, żedr Kontek jest autorem kontrowersyjnej analizy dotyczącej ostatnich wyborów prezydenckich. W jej treści wskazywał, że nieprawidłowości w pracy 1482 komisji obwodowych mogły skutkować od 315 do nawet 487 tysięcy głosów „nadmiarowych” oddanych na Karola Nawrockiego.

Skarga na Polskę. Kontek i Staniszkis uderzają w państwo

Krzysztof Kontek i Joanna Staniszkis twierdzą, że sposób organizacji ostatnich wyborów stworzył możliwość "masowego obsadzania komisji wyborczych przez komitety, które nie wystawiły nawet kandydata". Ich zdaniem, już na etapie głosowania dochodziło do poważnych uchybień, w tym związanych z wykorzystywaniem tzw. aplikacji Mateckiego przez członków komisji.

Autorzy twierdzą, że złożyli oficjalny protest wyborczy, ale nie został on rozpatrzony w sposób rzetelny. Zarzucają państwu że "nie potrafiło lub nie chciało zareagować na skalę podejrzeń" dotyczących ewentualnych fałszerstw podczas liczenia głosów.

Oskarżenia wobec rządu Tuska

W ocenie składających skargę, Polska nie zapewniła przejrzystego i sprawiedliwego procesu wyborczego. Krytyce poddają również działania Państwowej Komisji Wyborczej, zarzucając jej stosowanie "rozwiązań technicznych rodem z XIX wieku".

Kontek i Staniszkis uważają także, że zarówno Sejm, jak i Senat dopuściły do wprowadzenia "wadliwych rozwiązań prawnych dotyczących procesu wyborczego", a rząd nie zapobiegł zagrożeniom, które z tego wynikały.

Sąd Najwyższy, według ich słów, całkowicie zignorował protesty wyborcze. Wnioskodawcy stawiają ostre zarzuty pod adresem tej instytucji, pisząc, że "taki pseudo sąd w ogóle jeszcze istnieje". Z kolei prokuraturze wytykają "bezczynność i pozorowane działania".

Nie znamy "prawdziwych wyników"?

Nie szczędzą również słów krytyki parlamentarnej opozycji. W dokumencie można przeczytać, że to ona "swoimi poprzednimi działaniami doprowadziła do dewastacji polskiego systemu prawnego i dramatycznego obniżenia norm moralnych, mimo obnoszenia się ze swoją religijnością". Pada również bezpośredni zarzut: "To dzięki wam kłamstwo stało się normą, a prawda anomalią".

Podkreślają przy tym, że nie oskarżają nikogo wprost o sfałszowanie wyników, ale domagają się dostępu do "prawdziwego wyniku" wyborów prezydenckich jako obywatele.

Autorzy podkreślają, że ich zdaniem polskie państwo w kluczowych momentach "aktywnie uniemożliwiało przeprowadzenie uczciwych wyborów”.

Kontek i Staniszkis: Odszkodowanie na 108 mln euro

Kontek i Staniszkis żądają odszkodowania w wysokości 108 milionów euro. Jak tłumaczą, ta kwota wynika z przeliczenia: "Po tysiąc euro od każdego z nas dwojga za każdy spośród szacunkowych 54 tys. protestów, które zostały złożone, lecz nie zostały należycie rozpoznane ani nawet zarejestrowane przez Sąd Najwyższy".

Wskazują przy tym, że za każdą ze skarg stoi konkretna osoba, której głos – w ich opinii – został zignorowany przez instytucje państwowe.

Czytaj też:
Giertych jednak nie odpuszcza. Podał, w ilu komisjach miało dochodzić do fałszerstw
Czytaj też:
Koniec mitu o "sfałszowaniu wyborów". Polityk wyjaśnia, dlaczego rozpętano awanturę


Dołącz do akcjonariuszy Do Rzeczy S.A.
Roczna subskrypcja gratis.
Szczegóły: platforma.dminc.pl


Źródło: Interia.pl
Czytaj także