Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść” – śpiewa Grzegorz Markowski. Gorzej, jeśli chce się zejść, ale emerytura na to nie pozwala, a oszczędności topnieją w oczach. Na przykład Maryla Rodowicz zadeklarowała, że będzie śpiewać do śmierci. – Mam 2600 zł emerytury. Zwiększyła się. Była mniejsza. Na początku dostawałam 1300 zł – powiedziała „Super Expressowi”. – Muszę śpiewać do końca życia. Na szczęście lubię to robić. Tak się dobrze składa. Bo wiadomo, jakie są emerytury. To nie są pieniądze, za które można się utrzymać. Nie wiem, kto może się utrzymać za 1500 zł na przykład – dodawała. Nie da się, zwłaszcza jeśli – jak Maryla, która opisywała tę historię na Facebooku – człowiek pojedzie do Carrefoura po chrupiącą bagietkę, zapomni się, nakładzie innych rzeczy do koszyka i przy kasie dostanie paragon na ponad 1200 zł. (Na szczęście akurat ta emerytka miała dość gotówki w portfelu).
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
