Kościół ma problem z islamem. Prowadzi dialog na rzecz pokoju na świecie, zupełnie zapominając o podstawowej prawdzie: islam jest w dosłownym sensie tego słowa „antychrześcijaństwem”. Dlatego o realnej współpracy nie może być nigdy mowy.
Kto czytał Koran, ten dobrze o tym wie: dla muzułmanów samo istnienie Kościoła to ciężka obraza wobec Stwórcy świata. Chrześcijanie to bałwochwalcy, a Mahomet przyszedł po to, by wykorzenić wiarę w Chrystusa. Według wyznawców Allaha Pan Jezus nie był Synem Bożym, ale zwykłym prorokiem. Muzułmanie twierdzą, że skoro ich religia pojawiła się w VII w., to jest lepsza od chrześcijaństwa, bo nowsza. Wielcy święci z przeszłości, jak Jan z Damaszku i Tomasz z Akwinu, nie mieli cienia wątpliwości: islam jest herezją, to znaczy nauką opartą na błędach. Z powodu wyrazistej wrogości wobec chrześcijaństwa islam może zostać określony wprost jako „antychrześcijaństwo”.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
