Ryszard Gromadzki: Czy po październikowych konwencjach Prawa i Sprawiedliwości oraz Koalicji Obywatelskiej można mówić, że ugrupowania Kaczyńskiego i Tuska osiągnęły upragniony efekt konsolidacji?
Prof. Henryk Domański: Takie było założenie obu tych konwencji. Bardziej jeśli chodzi o Koalicję Obywatelską, bo po pierwsze, dokonało się formalne połączenie z Platformą dwóch elementów składowych KO, tzw. przystawek, a także poszedł przekaz, że partia pod przywództwem Tuska ma się dobrze pomimo przegranych wyborów prezydenckich, odnosi sukcesy i wciąż ma zdolność przyciągania innych sił politycznych, czego dowodem jest zjednoczenie z dwiema mniejszymi partiami. Po drugie, konwencja miała podziałać mobilizująco na elektorat, pokazać mu, że Koalicja Obywatelska jest gotowa do kolejnej „bitwy o Polskę”, czyli wyborów parlamentarnych w 2027 r., i nie ustąpi. Tusk wie, że sama Platforma wyborów nie wygra, dlatego obsesyjnie odwołuje się do idei bloku politycznego, który będzie walczył z PiS o zwycięstwo. Konsolidowanie tego bloku było więc głównym przesłaniem wydarzenia w Warszawie.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
