Chłopak ewidentnie ustąpił mi miejsca z racji mego wyglądu, sugerującego wiek podstarzały na tyle, że ustępuje się takim miejsca. Jednak wypadało docenić gest trzeciego filaru i jednak usiadłem.
Zadumałem się. A więc to tak wygląda… to wejście w smugę cienia. Człek tak sobie hasa całe życie, ciało już nie to, ale duch wciąż ochoczy. I nagle następuje taki dzień, że patrzysz, a to już po ptokach. A może już tak było wiele razy i wiele lat temu, tylko człowiek w swej pysze, że starzeją się inni, zapomniał, że codzienne tryby czasu są bezlitosne dla każdego? Na swe usprawiedliwienie można się oszukiwać, że jak się człowiek ogląda co dzień w lustrze (nie z próżności, ale golić się trzeba), to tych zmian nie widzi. To jest jak z dziećmi znajomych – ci nie widzą, że bachor wyrósł, bo go oglądają codziennie, a jak ty przyjdziesz do nich od wielkiego dzwonu, to widzisz, że kiedyś malcowi już się wąs sypie, kiedyś zaś milutka dziewuszka już obecnie w staniczek odziana.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
