Lew, który zmienił się w kota
  • Teresa StylińskaAutor:Teresa Stylińska

Lew, który zmienił się w kota

Dodano: 
Teheran, zdjęcie ilustracyjne
Teheran, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Unsplash / Mehrshad Rajabi
Na urzekającą irańską mieszankę składają się niezwykłej urody zabytki, stara, ciągle żywa kultura (poeci tworzący w wiekach XI i XII są ciągle czytani), kultura materialna i techniczna, o której mało w Europie wiemy, finezyjne rękodzieło, a do tego bardzo stare korzenie i pełna meandrów historia, w której pojawia się także wątek polski. Najcenniejszy skarb Iranu i jego największy atut to jego mieszkańcy.

Proszę okryć głowę – przypominał steward kolejnym wysiadającym pasażerkom, gdy samolot zatrzymał się przed budynkiem lotniska Chomeiniego w Teheranie. Wszystkie, ja także, byłyśmy przygotowane. Z torebek lub bagażu podręcznego pośpiesznie wyciągałyśmy apaszki i szale. Do budynku wchodziłyśmy jako kobiety ubrane stosownie do miejscowych zasad, skromnie, jak nakazywał Prorok.

Konieczność okrycia włosów nie jest, powiedzmy to otwarcie, specjalnym problemem, tym bardziej że w Iranie nie ma obowiązku noszenia wybitnie nietwarzowego hidżabu, szczelnie owijającego głowę, tak by ani jeden włosek nie był widoczny. Co więcej, dotyczy to nie tylko cudzoziemek. Wiele Iranek okrywa głowę luźno, włosy filuternie wymykają się spod szala, swobodnie opadającego na ramiona. To nie szpeci, nawet przeciwnie.

Spojrzenie cudzoziemki jest oczywiście inne niż miejscowych kobiet, bo czym innym jest nosić chustę przez parę tygodni, a czym innym zawsze. Warto zresztą wiedzieć, że w porównaniu z odzieżowymi restrykcjami, które obowiązywały w pierwszych latach po rewolucji islamskiej, to i tak nic.

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także