W ubiegłym tygodniu, po wielu miesiącach analiz, Federalny Urząd Ochrony Konstytucji (niemiecki kontrwywiad, BfV) zdecydował, że partię Alternatywa dla Niemiec należy uznać za "organizację ekstremistyczną", która "zagraża demokracji". Dotychczas status ten posiadały jedynie oddziały terenowe AfD w Turyngii, Saksonii i Saksonii-Anhalt, a cała partia miała status "podejrzanej o ekstremizm".
Alternatywa dla Niemiec złożyła pozew sądowy przeciwko niemieckiemu kontrwywiadowi. Liderzy ugrupowania oskarżyli również ustępujący rząd Republiki Federalnej o rozpoczęcie "politycznie motywowanej kampanii oszczerstw".
W czwartek (8 maja) Federalny Urząd Ochrony Konstytucji poinformował sąd administracyjny w Kolonii, że wycofuje się, najprawdopodobniej tymczasowo, z ogłoszonej zaledwie sześć dni wcześniej klasyfikacji AfD jako "organizacji ekstremistycznej". W przesłanym do sądu wniosku BfV nie podała uzasadnienia swojej decyzji. Kontrwywiad będzie monitorować partię jedynie jako "przypadek podejrzany", co jest niższym stopniem klasyfikacji. Nadal pozwala on na nadzór, ale pod ściślejszą kontrolą sądową
Lisicki i Cejrowski komentują
W najnowszym odcinku programu "Antysystem", który miał swoją premierę w środę, Paweł Lisicki i Wojciech Cejrowski rozmawiali m.in. o decyzji ws. Alternatywy dla Niemiec. – To rzecz, która doskonale wpisuje się w zamordystyczne zapędy lewicy. Mowa o decyzji o uznaniu Alternatywy dla Niemiec za partię ekstremistyczną, co oznacza, że wywiad będzie mógł ją inwigilować i prześladować. Krótko mówiąc chodzi o uznanie AfD za partię, która stanowi zagrożenie dla systemu demokratycznego i trzeba ją zwalczać tak, jak się zwalcza grupy ekstremistyczne. Tyle, że nie mówimy o małej grupce, ale partii, która obecnie cieszy się największym poparciem w Niemczech. Zareagował na to Waszyngton, który stwierdził, że to rzecz wołająca o pomstę do nieba, ale Niemcy robią swoją – mówił Paweł Lisicki, red. naczelny "Do Rzeczy".
– Są zagrożeniem dla demokracji, ale jakiej? Trzeba dodać jakiś przymiotnik np. ludowej, europejskiej, czy jakiejś. Czy ta partia jest zagrożeniem, to tę sprawę definiuje osoba, która trzyma władzę. Czy są zagrożeniem? Są, bo chcą zreformować system, albo zmienić na jakiś inny. W Niemczech sprawujący władzę czują się zagrożeni rosnącą w siłę partią polityczną. Używają narzędzi, które są w ich zasięgu – wskazywał Wojciech Cejrowski.
– Bardzo mnie to bawi, bo przypominam sobie te wszystkie upomnienia Niemców, którzy się panoszą i opowiadają o swojej demokracji, jaka jest wspaniała. To jest absolutna groteska. Zamordyści występują w roli założycieli demokracji i nie są w stanie oddać władzy – powiedział Lisicki.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl