Były prezydent USA Barack Obama stwierdził, że każdy ojciec powinien mieć geja w kręgu swoich przyjaciół na wypadek, gdyby jego syn zidentyfikował się jako gej lub osoba niebinarna. Szokująca wypowiedź padła w podcaście żony byłego amerykańskiego przywódcy, Michelle.
– Chłopcy często potrzebują kontaktu nie tylko z jednym facetem, z jednym ojcem. Bez względu na to, jak dobry jest ten ojciec, nie może być wszystkim – powiedział Obama. Jak przekonywał, ojcowie potrzebują homoseksualnego mężczyzny wśród swoich przyjaciół, aby "gdy ich syn okaże się gejem lub osobą niebinarną, miał kogoś, do kogo może się zwrócić i stwierdzić: ok, nie jestem w tym sam".
W przeszłości Barack Obama wyrażał poparcie dla środowisk LGBT+. Był pierwszym urzędującym prezydentem Stanów Zjednoczonych, który publicznie wyraził poparcie dla małżeństw osób tej samej płci.
Lisicki i Cejrowski komentują
– To jest wstrętne i obrzydliwe. Jak pomyślę, że ten facet był przez osiem lat prezydentem Stanów Zjednoczonych, to zbiera mi się na wymioty – skomentował redaktor naczelny tygodnika "Do Rzeczy" Paweł Lisicki w nowym odcinku programu "Antysystem".
– Barack Obama mówił gorsze rzeczy jako prezydent. Teraz już się nie liczy w Stanach Zjednoczonych. Partia Demokratyczna jest w rozsypce po przegranej Kamali Harris w wyborach prezydenckich – ocenił Wojciech Cejrowski. – Barack Obama nie zorganizował prawyborów prezydenckich w Partii Demokratycznej, wywarł presję na Bidenie i postawił na Kamalę Harris. To był kolosalny błąd polityczny. Teraz Obama kompletnie się nie liczy, nikt go nie słucha. Murzyni w USA zaczęli głosować na Trumpa – dodał.
– Zgadzam się co do wpływów politycznych Obamy. Ale to, co mówi teraz, pokazuje świadomość jakiejś kasty, jakiejś grupy ludzi, do której on należy – zaznaczył Paweł Lisicki.
Inwestuj w wolność słowa.
Akcje Do Rzeczy + roczna subskrypcja gratis.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
