W sobotę w Bogatyni na Dolnym Śląsku odbyła się konwencja Zjednoczonej Prawicy. Głos zabrał m.in. Jarosław Kaczyński. Prezes PiS odniósł się do trudnej sytuacji kopalni i elektrowni Turów. Przypomnijmy, że Wojewódzki Sąd Administracyjny wydał niedawno decyzję o wstrzymaniu wydobycia węgla w bogatyńskiej kopalni powołując się na kwestie wpływu na środowisko naturalne. Kaczyński podkreślił, że obecność polityków Zjednoczonej Prawicy w Bogatyni to wyraz solidarności z pracownikami Turowa, którzy, według słów prezesa PiS, "już po raz drugi bez żadnych powodów zostali zaatakowani". – Niewiele jest cięższych ataków, niż ten, który jest atakiem na prace, na źródło utrzymania, bardzo często dla wielu ludzi na sens ich życia. Tutaj miało to miejsce pierwszy raz, a teraz drugi i to jest coś naprawdę niezwykłego, to jest coś, co skłania nas właśnie do tego spotkania – powiedział nowo mianowany wicepremier.
Prezes PiS podkreślał również, że odnotowany w ostatnich latach wzrost gospodarczy był możliwy dzięki zmianie władzy w 2025 roku. – Polska z dobrym gospodarzem i bez tego ogromnego mechanizmu rozkradania, który tutaj był i który działał w stronę dokładnie przeciwną niż powinna Polska iść, obciążał nas straszliwie. To był taki worek kamieni na naszych plecach. Myśmy ten worek, jak dobry gospodarz, zrzucili – stwierdził.
Konwencja PiS. Lisicki i Ziemkiewicz komentują
W najnowszym odcinku programu "Polska Do Rzeczy" Paweł Lisicki i Rafał Ziemkiewicz rozmawiają m.in. o sobotniej konwencji PiS. – Jedna rzecz na konwencji w Bogatyni się zdarzyła. Wysłano sygnał, że PiS i Suwerenna Polska będą na jednej liście wyborczej. To raczej wewnętrzny sygnał, raczej dla komentatorów, bo pewnie większość Polaków nie wie, że Zjednoczona Prawica składa się z kilku partii. Samo miejsce też było symboliczne. Mam wrażenie, że cała kampania PiS-u robiona przez Tomasza Porębę była bardzo rutynowa i przypominała kampanię Bronisława Komorowskiego z 2015 roku. Dlaczego PiS robił swoją konwencję w Łodzi, która jest bastionem PO? Żadnej wartości dodanej. Brudziński wywrócił stolik i stwierdził, że jedziemy do Turowa. I to ma sens – mówił Ziemkiewicz.
– To osobna rozmowa na temat tego, jak trudno być koalicjantem kogoś większego. Jak się jest koalicjantem, to jest się częścią obozu rządzącego i tak się jest postrzeganym. Jednak przy wyborach trudno walczyć o swoje. Skoro ludzie nie wiedzą, że się jest kimś innym, to jak im to powiedzieć? – wskazywał Paweł Lisicki, red. naczelny "Do Rzeczy".
W programie rozmawiano także o narracji opozycji dot. sfałszowanych wyborów oraz rosnących notowaniach Konfederacji.
Zwiastun 202. odcinka programu "Polska Do Rzeczy":