Na wiadomość o jego śmierci arcybiskup tej metropolii, kardynał Odilo Scherer, wezwał wszystkich wiernych do modlitwy w jego intencji. „Modlitwy za Pelego, aby Bóg przyjął go w swoim nieskończonym miłosierdziu” – napisał brazylijski kardynał na swoim koncie na Twitterze.
Na kontach w mediach społecznościowych supergwiazdy, postrzeganej przez wielu jako „największy piłkarz w historii”, napisano w czwartek: „Drogę króla Pelego, który odszedł dziś spokojnie, naznaczyły inspiracja i miłość”. W swojej podróży Pelé „oczarował świat swoim geniuszem”, powstrzymując wojnę, wykonując prace społeczne na całym świecie i szerząc „to, w co najbardziej wierzył jako lekarstwo na wszystkie nasze problemy: miłość”.
Pelé urodził się 23 października 1940 roku w stanie Minas Gerais w ubogich warunkach. Profesjonalną karierę piłkarską rozpoczął w wieku 17 lat i jako jedyny zawodnik zdobył trzykrotnie Puchar Świata z reprezentacją Brazylii. W trakcie swojej kariery zdobył 1284 bramki w 1366 meczach i dał przykład wielu innym piłkarskim znakomitościom ze swoim numerem na koszulce 10. Był uważany za postać kultową już od lat 60. i stał się jednym z najbardziej znanych ludzi na naszej planecie, zawsze odrzucając oferty z najlepszych lig europejskich i zwiedzając świat ze swoim klubem, Santos FC, aż do momentu, gdy przeniósł się do Nowego Jorku na dwa lata przed emeryturą w 1975 roku, co w tamtym czasie wielu fanów miało mu za złe.
W latach 1995-1998 Pelé był ministrem sportu Brazylii i prowadził kampanię przeciwko korupcji wśród urzędników, przez co przez lata był skonfliktowany z Międzynarodową Federacją Piłki Nożnej (FIFA). Jego życie prywatne przyniosło mu opinię playboya. Wielu rodaków w jego katolickiej ojczyźnie miało mu za złe, że dosłownie wyrzekł się części swojej rodziny i mimo pozytywnego testu na ojcostwo przez lata toczył batalię prawną o uznanie córki, co nie przeszkadzało mu cieszyć się nadal światową sławą.
Pelé - katolik
Mimo wszystko Pelé był wierzącym katolikiem, otaczającym głęboką czcią Maryję, o czym pisał na Twitterze: „Dziś modlę się do Matki Boskiej z Aparecidy, świętej, do której modliłem się przez całe moje życie, aby chroniła dzieci”. Z papieżami spotkał się kilkukrotnie – z Pawłem VI w 1966 roku podczas podróży poślubnej, z Janem Pawłem II w 1978 roku w Watykanie, z Benedyktem XVI w 2005 roku podczas Światowych Dni Młodzieży w Kolonii, natomiast z Franciszkiem planowano spotkanie w 2013 roku podczas Światowych Dni Młodzieży w Rio de Janeiro, ale Pelé nie dojechał. Jednak później ówczesna prezydent Dilma Rousseff, sprezentowała latynoskiemu papieżowi piłkarski trykot legendy futbolu. Jeszcze w grudniu Franciszek powiedział, że modli się za ciężko chorego Pelego.
Portal „Desde la fe” Kościoła Meksyku przypomniał inne wypowiedzi wielkiego piłkarza na temat jego wiary. Przypomniano, że Pelé zawsze podkreślał, że talent i umiejętności piłkarskie otrzymał od Boga, a resztę wypracował poprzez treningi i gruntowne przygotowanie. Pelé dziękował również Bogu za wszystkie sukcesy w swojej karierze oraz za zdrowie.
„Bóg wie, komu daje, i jeśli dał mi sławę, sympatię milionów ludzi, ciekawość setek dziennikarzy, pieniądze i dar możliwości grania w piłkę, to dał mi również cierpliwość, by znosić niedogodności, jakie mogą przynieść te okoliczności. Jestem Pelé. Wiem o tym. Pelé jest całością rzeczy i bez sensu byłoby przyjmować rzeczy przyjemne i odrzucać nieprzyjemne” – to kolejne z powiedzeń Pelego.
Również w podeszłym wieku Pelé pozostał człowiekiem wiary, a po pobycie w szpitalu w 2019 roku oświadczył na przykład, że odczuwa swoje dolegliwości zdrowotne „jakby Bóg prosił mnie o dokonanie rachunku”. Po śmierci Diego Maradony w listopadzie 2020 roku oświadczył: „Pewnego dnia, w niebie, zagramy razem w drużynie. I będzie to pierwszy raz, kiedy uniosę pięść w powietrze na boisku, nie celebrując bramki, ale dlatego, że wreszcie mogę cię znowu przytulić”. A jeszcze w swoim aktywnym czasie stwierdził: „Mam nadzieję, że Bóg przyjmie mnie w niebie tak, jak dziś przyjmuje mnie cały świat dzięki naszej ukochanej piłce nożnej”.
Czytaj też:
Piłkarscy bogowie też umierają. O tym jak Pele stał się ikoną futbolu