20 sierpnia Węgry obchodziły święto św. Stefana. Tego dnia Węgrzy świętują założenie państwa. Św. Stefan był pierwszym królem węgier, który doprowadził do chrystianizacji kraju. Rządził Węgrami ponad 40 lat. Św. Stefan Węgierski wyróżniał się nabożeństwem do Matki Bożej, którą nazywał "Wielką Panią Węgrów". Został kanonizowany w 1083 r.
"Potężne świadectwo wiary"
Co roku, tego dnia w stolicy kraju odbywają się uroczyste obchody, którym towarzyszy Msza św. w intencji ojczyzny i narodu. W tym roku, oprócz tradycyjnego pokazu sztucznych ogni, mieszkańcy Budapesztu mogli zachwycić się ogromnym, świetlnym krzyżem, który rozbłysnął na niebie wieńcząc pokaz. Krzyż powstał przy pomocy efektów pirotechnicznych i dronów.
"Widzenie tego krzyża na niebie przypomniało mi, że nasz kraj opiera się na głębokich wartościach chrześcijańskich, i to mnie poruszyło" – przyznał jeden z widzów. Chwila, w której na niebie Budapesztu ukazał się duży, świecący krzyż, była – jak podkreśla portal Tribune Chrétienne – "potężnym świadectwem wiary".
Chrześcijańskie korzenie Węgier
"To widowisko jest nie tylko hołdem złożonym naszej historii narodowej, ale także wizualną modlitwą o boską opiekę nad naszym krajem. Świetlny krzyż, który zabłysnął na niebie Budapesztu, jest dla nas wszystkich znakiem, że Bóg czuwa nad Węgrami wczoraj i dziś" – ocenił obecny wśród widzów miejscowy ksiądz.
Podczas wieczoru, mieszkańcy mogli też zobaczyć inny symbol chrześcijański, Świętą Koronę. W czasie przedstawienia nie zabrakło odniesień do narodowej historii Węgier. Występy zostały uświetnione muzyką największych mistrzów węgierskich tj. Franz Liszt i Zoltán Kodály.
Portal Tribune Chrétienne zwraca uwagę, że obchody Dnia św. Stefana to całkowite przeciwieństwo tego, co widzieliśmy podczas Igrzysk Olimpijskich. Wspomniano tu o profanacji podczas ceremonii otwarcia Olimpiady, ale też usunięcia krzyża z kościoła Inwalidów, który znalazł się na plakacie zaprezentowanym przez Komitet Olimpijski.
Czytaj też:
Węgry zmieniły prawo. Pomoc dla Ukraińców z terenów bezpośrednio dotkniętych inwazjąCzytaj też:
Dlaczego Polska nie ma swego Orbana? Warzecha zapowiada nowy numer "Do Rzeczy"