Polska, wchodząc do Unii Europejskiej, teoretycznie zobowiązała się przyjąć wspólną walutę. Obecnie w strefie euro jest już 20 państw UE.
Wyniki kolejnego sondażu pokazują, że Polacy wolą mieć własną walutę.
Polska w strefie euro? Najnowszy sondaż
W sondażu dla "Super Expressu" ankieterzy Instytutu Badań Pollster zapytali, czy Polska powinna wejść do strefy euro w ciągu najbliższych pięciu lat. 57 proc. respondentów jest temu przeciwnych. Twierdząco na temat przyjęcia euro wypowiedziało się 29 proc. badanych. Natomiast 14 proc. ankietowanych nie ma zdania w tej sprawie. Sondaż przeprowadzono 19 maja na próbie 1031 respondentów.
– Traktujemy euro jako drogę do wyższych cen w sklepach, a nie jako drogę do wyższych dochodów. Po drugie, patrzymy na negatywne doświadczenia różnych państw z przyjęciem euro – skomentował w rozmowie z "SE" politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, prof. Rafał Chwedoruk.
"Niemcy wysysaliby wartość z naszej gospodarki"
W rozmowie z portalem DoRzeczy.pl prof. Zbigniew Krysiak, ekonomista i kandydat PiS do europarlamentu z województwa lubelskiego, zauważył, że przed wejściem do strefy euro np. gospodarka włoska była silniejsza. PKB na głowę mieszkańca było większe niż w Niemczech. Dziś Włosi odstają mocno od Niemiec.
– Polska mogłaby wejść do strefy euro, gdyby potencjał naszej gospodarki zrównałby się do Niemiec. Teraz takiej sytuacji nie ma. A potencjał nie można mierzyć jedynie PKB na głowę mieszkańca, lecz również kwestią średnich płac, kwestią dotyczącej średniej dyspersji, ile metrów kwadratowych możemy kupić, czy również kwestią wartości nieruchomości, obligacji oraz depozytów. W tych sprawach jesteśmy jeszcze daleko od Niemiec. Gdyby wprowadzić euro przy takiej dużej nierównowadze pomiędzy Polską a Niemcami, to powstałaby pompa ssąco tłocząca. Niemcy wysysaliby wartość z naszej gospodarki, tak jak wcześniej z Włochów czy Hiszpanów, doprowadzając ich do sytuacji słabej gospodarczo – powiedział.
Czytaj też:
Duda: Będziemy musieli walczyć o nasze interesy w UECzytaj też:
Bochenek: Tusk jedno opowiada w Polsce, a co innego robi w Europie