Szejkowie patrzą na sędziów

Szejkowie patrzą na sędziów

Dodano: 
Szymon Marciniak, sędzia piłkarski
Szymon Marciniak, sędzia piłkarski Źródło:PAP / Jakub Kaczmarczyk
Łukasz Majchrzyk | Saudyjczycy zalewają rynek piłkarski milionami dolarów. Po piłkarzach chcą ściągać najlepszych arbitrów, ale na ich projekcie pojawiają się pierwsze rysy.

Świat futbolu dawno już porzucił złudzenia, że nie da się kupić wszystkiego. Da się, jak najbardziej, wszystko zależy od tego, czy kupca stać na zapłacenie ceny. Saudyjczyków stać praktycznie na wszystko i nic dziwnego, że chcą z dolarów zrobić użytek. W ostatnich latach wydali fortunę na to, żeby ściągnąć do swojej ligi gwiazdy.

Najpierw na Półwysep Arabski przeprowadził się Cristiano Ronaldo, a po słynnym Portugalczyku do ligi saudyjskiej trafili m.in. Neymar, Karim Benzema, N’Golo Kante czy Jordan Henderson, żeby wymienić tych największych i najbardziej znanych, a żaden z nich nie był jeszcze piłkarskim emerytem, który chciałby zarobić ostatni milion, zanim kolana odmówią posłuszeństwa. Każdy z nich w Europie był gwiazdą i zarabiał krocie, a mimo to dał się skusić Saudyjczykom.

Razem z nimi z Europy wyjechali znani trenerzy: Steven Gerrard, Slaven Bilić czy Jorge Jesus prowadzą saudyjskie kluby, a Roberto Mancini tamtejszą reprezentację, którą przejął po Francuzie Herve Renardzie. Każdy za opuszczenie Europy dostał solidne wynagrodzenie, a jeszcze mógł liczyć na korzystne warunki podatkowe, podczas gdy w Europie danina od bogaczy sięga ponad 40 proc.

Artykuł został opublikowany w 23/2024 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także