Przegląd religijny: Nieznane objawienia Matki Bożej w LAUS
Artykuł sponsorowany

Przegląd religijny: Nieznane objawienia Matki Bożej w LAUS

Dodano: 
Nieznane objawienia Matki Bożej w LAUS
Nieznane objawienia Matki Bożej w LAUS 
Przegląd książek religijnych DoRzeczy.pl || 358 lata temu Matka Boża zechciała zwrócić się do prostej pasterki, by przed wszystkimi otworzyć drogę pokuty i nawrócenia, by każdego pielgrzyma zachęcić do pojednania z samym sobą, ze światem i z Bogiem. Możemy tylko czuć wzruszenie, że Bóg u progu epoki zwanej oświeceniem pochylił się nad pokorną pasterką.

Benedykta, niewykształcona pasterka, otrzymała misję od Matki Bożej: przez pięćdziesiąt cztery lata prowadziła pielgrzymów, głosiła ewangelię nawrócenia i miłosierdzia. Bóg objawia się ubogim i maluczkim. A Benedykta, osoba świecka, przyniosła przesłanie od Boga. Jak w niej nie widzieć osoby zapowiadającej odpowiedzialny laikat?

Przesłanie z Laus i wzorcowe życie Benedykty zachęcają nas do życia trzema zasadniczymi wymiarami wiary chrześcijańskiej: modlitwą, nawróceniem i misją. Przez całe swoje długie życie Benedykta nigdy nie zaniedbała modlitwy, trwała serce przy sercu z Bogiem. Jako młoda pasterka spędzała dni na odmawianiu różańca. Następnie odwiedziny Matki Bożej zawsze były okazją do „odsunięcia się na bok”, do głębokiej modlitwy i rozważania tajemnic Bożych.

Bliskość z Bogiem przez Maryję doprowadziła Benedyktę do głębokiej przemiany. Mówiła o tym, wykrzykiwała to, zachęcając pielgrzymów do pójścia tą samą drogą nawrócenia, pojednania, pokuty. Ustaw swoje życie w perspektywie Bożego spojrzenia, pozwól, żeby słowo Boga kształtowało twoje serce i przyjmuj od Boga wszystko – oto zaproszenie skierowane do każdego, by mógł w pełni żyć pojednaniem w sakramencie pokuty i we wspólnocie z braćmi.

Oto nowoczesne i aktualne przesłanie Benedykty: żyć sercem przy sercu z Bogiem w modlitwie, zmierzać do nawrócenia, które każdego z nas jedna z samym samym, z innymi, z Bogiem. Żyć misją tam, dokąd życie nas prowadzi, w braterskiej i radosnej codzienności. O tym opowiada życie Benedykty, to odkrywa jej prostota i święta historia. I chociaż może to dziwić, właśnie dlatego jest ona widzącą i prorokinią na nasze czasy. Życzymy czytelnikom, żeby przekazane przez Maryję przesłanie zasłużyło na naszą uwagę, żebyśmy otworzyli na nie serca, i żeby w dalszym ciągu przynosiło ono owoce jak dawniej, od wieków.

Pierwsze objawienia

(…) Benedykta, pewnie tak samo jak wiele dziewcząt w jej wieku, gorąco pragnęła zobaczyć Matkę Bożą tu, na ziemi i oddać się Jej na służbę. I nie było to tylko zapuszczanie się w krainę wyobraźni. Ale może lepiej nie wiedzieć naprzód, czego Bóg będzie od nas oczekiwał, żeby Mu nie odmówić pod wpływem lęku i wobec ogromu czekających nas zadań. Warto wykonywać to, co mamy do zrobienia, dzień po dniu, z pokorą i odwagą. Bóg jest wybitnym pedagogiem i dlatego nigdy nie prosi nas o więcej niż to, co możemy z siebie dać, i nigdy o mniej. I podobnie Maryja.

Nadeszła wiosna 1664 roku. Zatrudniona u Rollanda siedemnastoletnia Benedykta znowu ruszyła ścieżką, by prowadzić swoje stadko na wypas i, jak to wcześniej miała w zwyczaju, modliła się pod osłoną drzew. Teren należący do jej pracodawcy znajdował się w miejscu zwanym Doliną Fours, na wysokości około pięciuset metrów nad wioską Saint-Étienne d’Avançon.

Na początku maja dziewczyna pasła tam owce i właśnie wtedy zaczęły się pierwsze objawienia. Benedykta prawie codziennie aż do sierpnia widywała „Piękną Panią” w zagłębieniu skały. Nie znamy dokładnej daty pierwszego objawienia, które przypadło zapewne na początek miesiąca.

Widząca miała powiedzieć później, że stało się to nagle, kiedy odmawiając różaniec, pilnowała owiec. „Nagle zobaczyła piękną Panią trzymającą za rękę dziecko niezwykłej urody” – napisał później Pierre Gaillard4 w swoim rękopisie. Pasterka nie odczuła przerażenia, tylko wewnętrzne gorąco, jakby ogarniał ją dobroczynny płomień.

Ta pierwsza wizja na pewno trwała przez jakiś czas. Wiele lat później Benedykta opowiedziała o wizjach kronikarzom, którzy mieli opisać fakty i zachowania pasterki. Cztery wersje wzajemnie się uzupełniły i wzbogaciły. François Grimaud5 napisał: „Bardzo piękna Panienka trzymająca za rękę małego Jezusa zbliżała się do Benedykty, a następnie odsuwała się od niej, nie wywołując w niej ani odrobiny lęku. Po spędzeniu z nią pewnego czasu Matka Boża brała małego Jezusa na ręce i znikała w zagłębieniu skały, skąd, jak wynika z opisu pasterki, wielokrotnie wychodziła i dokąd wracała, i gdzie pasterka miała zaszczyt z Nią rozmawiać”.

Według Françoisa Aubina pasterka starała się nawet nawiązać rozmowę: „Co Piękna Pani robi tam na górze? Czy chce Pani kupić trochę gipsu? Czy zgodziłaby się Pani zjeść ze mną podwieczorek? Mam trochę smacznego chleba, który zamoczymy w wodzie źródlanej... A Piękna Pani roześmiała się i nic nie odpowiedziała”. Można sobie wyobrazić, że temu spotkaniu towarzyszyło silne napięcie. Chociaż osoby spisujące świadectwa – w świetle późniejszych wydarzeń – przywiązywały znaczenie przede wszystkim do postaci Matki Bożej, należy pamiętać, że w pierwszych dniach Benedykta nie ośmieliła się zapytać Pani o imię. Odczekała aż cztery miesiące, zanim zapragnęła poznać tożsamość „Pięknej Pani”. Ale siła pierwszego objawienia pozostawiła niezatarte wrażenie na pasterce z Laus. „Ta piękna zaskakująca wizja wlała jej do serca tyle słodyczy i radości, że dziewczyna nie mogła przestać o niej myśleć” – napisał Jean Peytieu.

Benedykta była pod tak silnym wrażeniem spotkań, że codziennie wracała w miejsce pierwszego objawienia. Miała w sobie tyle radości, że pragnęła tylko jednego: ponownie ujrzeć Panią z Doliny Fours. „Widziała ją zawsze tak samo: z szat i oblicza promieniowało tyle światła, że dziewczyna nigdy nie mogła wyraźnie zobaczyć jej rysów”, miał jeszcze napisać Jean Peytieu. Rzeczywiście widząca podała niewiele szczegółów z tych czterech miesięcy spotkań. Trudno więc powiedzieć na pewno, jak przebiegały te objawienia. Oczywiście wystąpiły podobieństwa do objawień, które w kilka stuleci po wydarzeniach w Laus naznaczyły historię. Uboga pasterka, zagłębienie w skale i już odnajdujemy postać Bernadety Soubirous z Lourdes. Przywodzi to także na myśl historię małych wieśniaków, Maksymina Girauda i Melanii Calvat, pastuszków z La Salette – wioski położonej zaledwie osiemdziesiąt kilometrów od doliny rzeki Avance. W tym miejscu w górach, dokładnie 19 września 1846 roku „Piękna Pani”, którą dzieci opisały równocześnie jako „we łzach” i „pełną światła”, skierowała do wszystkich przesłanie o nawróceniu. W Fatimie, w Portugalii, w 1917 roku także wystąpili pastuszkowie, i także była mowa o nawróceniu.

Benedykta była więc starszą siostrą tych widzących, którzy ze stulecia w stulecie dawali swoje proste i wzruszające świadectwo ludowi pielgrzymującemu. Benedyktę wyróżnia jednak to, że jej widzenia trwały pięćdziesiąt cztery lata! Rozciągnęły się w czasie! To niezwykle długie trwanie z pewnością wiąże się z cierpliwym nauczaniem, jakie Maryja zastosowała wobec pasterki z Avançon. „Piękna Pani” i mała pasterka spędziły dwa miesiące widując się i nic do siebie nie mówiąc. Następnie można już mówić o swoistym nauczaniu, gdyż Maryja po prostu zwracała uwagę Benedykty na jakość jej obecności, na bliskość serca. Podczas tego niezwykłego przebywania „twarzą w twarz” Benedykta przesuwała paciorki różańca, kątem oka kontrolując swoje stadko. Były to dla mnie – miała powiedzieć później – chwile wielkiej radości, prostej obecności, zwyczajnego przebywania serce przy sercu. Obecność oczywiście w pełni ją satysfakcjonowała i wypełniała radością, ale czy nie zastanawia to, że Benedykta nie starała się dowiedzieć czegoś więcej o tej Pani? Pani była piękna i to wystarczyło młodziutkiej pasterce, która w ten sposób uczy nas zadowalania się tym, co jest nam dane, przyjmowania każdego, nawet niezwykłego wydarzenia z prostotą, bez rozpraszania się, egzaltacji, a także starannego zachowywania wszystkich tych spraw i rozważania ich w sercu jak Maryja po narodzeniu Jezusa i wizycie złożonej przez pasterzy (Łk 2, 19).

Nieliczne słowa Pani ciągle odsyłały Benedyktę do jej codzienności. Pani zachęcała ją do szanowania swoich pracodawców. Poddawała ją także próbom. Pewnego dnia poprosiła o oddanie Jej jednego baranka, a jeszcze lepiej kozy. Wieśniaczka gwałtownie zareagowała: „Piękna Pani! Baranka mogę odliczyć z moich zarobków, ale nie kozę! Ona jest mi potrzebna, przenosi mnie przez rzekę, kiedy jest wezbrana nie oddam jej Pani nawet za trzydzieści talarów!”

Pani wielokrotnie ponawiała prośbę, ale wobec ciągłej odmowy powiedziała, że nie będzie więcej prosić, bo to gniewa Benedyktę. Potrzeba czasu, żeby nauczyć się rezygnacji z posiadania, zawierzenia, prawdziwego zagłębienia się w miłosierdziu! Ale wypowiedziane słowa powoli odnosiły skutek, kształtując szlachetne serce Benedykty. W odpowiednim czasie wydały owoc.

DEKRET UZNAJĄCY OBJAWIENIA MATKI BOŻEJ w LAUS

Od 1664 roku liczni katolicy przybywają w pielgrzymkach do sanktuarium Matki Bożej z Laus, do Saint-Étienne-le-Laus, żeby tu czcić Matkę Bożą i modlić się do Czcigodnej Sługi Bożej Benedykty Rencurel.
Sanktuarium pozwoliło zebrać wiele owoców Bożej łaski. Nie ulegając złudnym urokom niezwykłości, rozwijają one ducha modlitwy i przyczyniają się do wzrostu wiary pielgrzymów.
Po uważnym zapoznaniu się z faktami i zasięgnięciu rady osób kompetentnych uznaję nadnaturalne pochodzenie wydarzeń z lat 1664–1718 przeżytych i opowiedzianych przez Benedyktę Rencurel. Zachęcam wiernych do przybywania tu na modlitwę i do czerpania z zasobów duchowych tego sanktuarium.
Spisane w Gap 4 maja 2008 roku w obecności wielu biskupów, księży, diakonów, zakonnic, zakonników i świeckich, w rocznicę pierwszych objawień. Jean-Michel di Falco biskup Gap i Embrun.

Książka dostępna na stronie religijna.pl

Źródło: Wydawnictwo AA
Czytaj także