Terytoria, których domaga się Estonia, zostały włączone przez Rosję po przystąpieniu Estonii do Związku Radzieckiego. Rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych uważa, że wówczas moc stracił traktat z Tartu. Estonia nie ratyfikowała porozumienia granicznego z Rosją.
Wcześniej estoński minister spraw wewnętrznych i lider Konserwatywnej Partii Ludowej stwierdził, że Rosja nie zwróciła Estonii 5,2 proc. pierwotnego terytorium. Według rosyjskich źródeł dyplomatycznych Martowi Helme chodziło o Iwangorod i część obwodu Peczora. "Nie oczekujemy nawet skrawka rosyjskiej ziemi. Chcemy jedynie odzyskać naszą. Rosja anektowała około 5 procent estońskich terytoriów. Aneksja estońskich terytoriów nie różni się od okupacji i akcesji Krymu" – napisał na Facebooku przewodniczący parlamentu w Tallinie Henn Polluaas.
Szef estońskiej dyplomacji Urmas Reinsalu oznajmił, że nie widzi perspektyw ratyfikowania z Rosją traktatu granicznego ze względu na rozbieżności dotyczące układu z Tartu. W odpowiedzi rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow przekazał w środę, że żądania terytorialne Estonii wobec Rosji są nie do przyjęcia, a Moskwa nie może się na nie zgodzić – cytuje go agencja TASS.
Czytaj też:
Policjant śmiertelnie postrzelił 21-latka. Wiceszef MSWiA: Jest wiele znaków zapytania w tej sprawieCzytaj też:
"Polska potrzebuje silnej prezydentury". Jaśkowiak potwierdza start w prawyborach w KO