Trump oskarża Chiny. "Dowiecie się o tym w niezbyt dalekiej przyszłości"

Trump oskarża Chiny. "Dowiecie się o tym w niezbyt dalekiej przyszłości"

Dodano: 
Donald Trump, prezydent USA
Donald Trump, prezydent USA Źródło:PAP/EPA / CRISTOBAL HERRERA
Prezydent USA Donald Trump oświadczył w czwartek na konferencji prasowej, że jest przekonany, iż koronawirus może pochodzić z laboratorium Instytutu Wirusologii w chińskm Wuhan. Nie wykluczył też zastosowania "karnych" ceł wobec Chin, które oskarżył o zbyt późne powiadomienie świata o epidemii.


Odpowiadając na pytanie czy widział dowody, które skłoniły go do – jak się wyraził - "wysokiego stopnia przekonania", iż wirus pochodzi z Instytutu Wirusologii w Wuhan, prezydent odparł: "Tak, tak widziałem".

Odmówił jednak podania bliższych szczegółów. – Nie mogę wam tego powiedzieć, nie wolno mi wam tego powiedzieć – powiedział.

Instytut w Wuhan stanowczo odrzuca te oskarżenia a specjaliści amerykańscy oceniają je za mało prawdopodobne. Większość ekspertów uważa, że wirus pochodzi od dzikich zwierząt, którymi handlowano na jednym z targów w Wuhan.

Trump oświadczył też, że może zastosować wobec Chin, które oskarża o zbyt późne powiadomienie świata o epidemii i ukrywanie jej prawdziwych rozmiarów, "karne cła", podobnie jak podczas niedawnej "wojny handlowej" z Pekinem. Oba kraje nakładały wówczas dodatkowe opłaty celne za towary drugiej strony.

Prezydent przyznał, że w ostatnim okresie Chiny "przynajmniej, jak się wydaje, próbują być bardziej transparentne". – To straszne co się stało, czy to był błąd, po którym popełniono następny, czy ktoś zrobił to celowo. Ale my wszystko ustalimy. Dowiecie się o tym w niezbyt dalekiej przyszłości – powiedział.

Podkreśla się, że republikański prezydent wielokrotnie w ostatnich tygodniach dawał wyraz swojej frustracji w związku z pandemią w kontekście stosunków z Chinami. Pandemia spowodowała już w USA - według oficjalnych danych - ponad 62 tys. ofiar śmiertelnych i poważnie osłabiła gospodarkę amerykańską, co może wpłynąć w sposób istotny na szanse reelekcji Trumpa w listopadowych wyborach.

Prezydent w przeszłości wielokrotnie oskarżał Pekin o podawanie nieprawdziwych danych o liczbie ofiar śmiertelnych i zakażeń koronawirusem w Chinach i wspominał o możliwości domagania się od Chin wielomiliardowych odszkodowań. Pogłębiło to i tak już głębokie rozbieżności między obu państwami.

Mówiąc o sprawach nie związanych z koronawirusem, Trump nie wykluczył ponownego włączenie w skład swojej administracji byłego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Michaela Flynna, którego zwolnił w związku ze śledztwem w sprawie afery "Russiagate", czyli domniemanych prób Moskwy wpłynięcia na amerykańskie wybory w 2016 r.

Zdaniem prezydenta Flynn padł ofiarą "brudnych gliniarzy" i określił go jako "równego gościa". Nie ujawnił jednak jakie stanowisko mógłby jemu powierzyć.

Czytaj też:
"Popełniliśmy błąd". Zaskakująca opinia posła Porozumienia ws. wyborów
Czytaj też:
"Tajna decyzja Morawieckiego". Platforma Obywatelska publikuje pismo dot. wyborów

Źródło: PAP
Czytaj także