Według nieoficjalnych informacji na liście nie będzie krajów, gdzie sytuacja epidemiologiczna jest gorsza niż w Europie. Mają się za to znaleźć na niej Chiny, pod warunkiem zapewnienia wzajemności - to znaczy otwarcia się na obywateli krajów unijnych.
Ponadto do UE mieliby móc wjeżdżać też mieszkańcy: Australii, Nowej Zelandii, Kanady, Serbii, Czarnogóry, Gruzji, Tunezji, a także Japonii, Krei Południowej, Tajlandii, Maroko, Algierii, Urugwaju oraz Rwandy.
Polska, jak przekazało PAP źródło dyplomatyczne, nie będzie głosować przeciw, ale ma "zastrzeżenie analityczne". Z informacji po ubiegłotygodniowych dyskusjach ambasadorów wynikało, że problemem była nie tylko lista krajów, na które UE miałaby się otworzyć, ale także m.in. kryteria, na podstawie których miałoby się to stać.
– Mamy nadzieję, że będziemy mieli większość – powiedziało PAP źródło z chorwackiej prezydencji, która przygotowała kompromis. Do zatwierdzenia przekazany został tekst z piątku. W weekend trwały konsultacje, ale ostatecznie tekst nie został zmieniony.
Do podjęcia decyzji w tej sprawie przez państwa członkowskie potrzeba większości kwalifikowanej. Sprawa wywołuje sporo emocji i kontrowersji, bo dla różnych stolic ze względów historycznych, politycznych czy geograficznych ważne jest otwarcie się na inne państwa.
Początkowo zaproponowana lista była znacznie dłuższa, ale w trakcie dyskusji wypadały z niej kolejne kraje.
Ograniczenie podróży do UE wprowadzone w związku z pandemią ma zastosowanie do "obszaru UE+", który obejmuje wszystkie państwa członkowskie strefy Schengen, Bułgarię, Chorwację, Cypr i Rumunię oraz cztery państwa stowarzyszone w ramach Schengen (Islandię, Liechtenstein, Norwegię i Szwajcarię). Łącznie chodzi o 30 państw.
Restrykcje nie dotyczą obywateli UE, obywateli krajów spoza Unii, ale należących do strefy Schengen oraz członków ich rodzin, a także obywateli państw trzecich będących rezydentami długoterminowymi w UE, jeśli chcą wracać do domu.
Państwa UE same podejmują decyzje o zamykaniu i otwieraniu swoich granic, ale ustalenia na poziomie UE, choć są tylko rekomendacją, mają sprawić, by działo się to w skoordynowany sposób. Lista ma być weryfikowana co dwa tygodnie.
Czytaj też:
AP: W tych krajach sprawdzają się najgorsze obawy dot. pandemii