Białoruś: Nie żyje 25-latek zatrzymany przez policję

Białoruś: Nie żyje 25-latek zatrzymany przez policję

Dodano: 
Protesty na Białorusi
Protesty na Białorusi Źródło: PAP/EPA / TATYANA ZENKOVICH
W związku z wyborami prezydenckimi na Białorusi od kilku dni trwają protesty. Władze państwa przekazały informację o zatrzymaniu ok. 6 tysięcy ludzi. Poinformowano również o śmierci 25-letniego mężczyzny.

W niedzielę o godz. 19.00 czasu polskiego na Białorusi zakończyły się wybory prezydenckie. Według rządowego sondażu exit poll wygrał je Aleksandr Łukaszenka, który uzyskał 79,7 procent głosów. Na drugim miejscu z wynikiem 6,8 proc. uplasowała się uznawana za główną rywalkę Łukaszenki Swiatłana Cichanouska. Po ogłoszeniu tej informacji Białorusini masowo ruszyli na ulice.

W wielu miastach przez kilka godzin trwały regularne walki z milicją. Protestujący w Mińsku zaczęli wznosić barykady na ulicach, aby chronić się przed organami ścigania. Te zaczęły być z kolei szturmowane przez milicję. W tym celu używano m.in. armatek wodnych i granatów hukowych. Dopiero w nocy milicja i siły specjalne zdołały opanować rejon Starego Miasta w Mińsku wypierając stamtąd większość demonstrantów. Z kolei siły specjalne OMON przystąpiły do usuwania demonstrantów z rejonów sąsiadujących ze Starym Miastem. Protest zakończył się około godz. 2.00 w nocy. Do tej pory zatrzymano ponad ok. tysięcy osób.

Nie żyje 25-latek

Władze potwierdziły śmierć 25-letniego mężczyzny zatrzymanego przez policję. Pierwsza informację o jego śmierci podała jego matka. Kobieta przekazała, że jej syn był przez wiele godzin trzymany w furgonetce. Podobno zgłaszał problemy z sercem.

Władze przekazały z kolei, że do śmierci doszło "w niejasnych okolicznościach". Zgodnie z tymi informacjami stan 25-latka miał się gwałtownie pogorszyć.

Matka zmarłego przekonuje, że jej syn nie brał udziału w protestach. Młody mężczyzna jechał do swojej dziewczyny. Został zatrzymany, gdy zmieniał środek transportu. Za udział w nielegalnym zgromadzeniu skazano go na 10 dni więzienia.

– Napisał do mnie, że go złapali. I koniec. Szukałam go przez te wszystkie dni. Nic mi o nim nie mówiono. Dziś wreszcie powiedzieli, że Sasza jest w kostnicy – przekazała matka zmarłego.

Podobno gdy zaczął prosić o pomoc, policjanci uznali, że 25-latek jest chory psychicznie. Kobieta do obecnej chwili nie odzyskała ciała. Jej zdaniem policja dotkliwie pobiła jej syna.

25-latek jest już drugą ofiarą śmiertelną w ciągu ostatnich dni.

Czytaj też:
Noblistka apeluje do Łukaszenki: Ustąp, póki nie jest za późno
Czytaj też:
"Naga siła i nic więcej". Sienkiewicz o ostatniej opcji Łukaszenki

Źródło: wp.pl, BBC, Belsat
Czytaj także