W Stanach Zjednoczonych cały czas trwa liczenie głosów w wyborach prezydenckich. Według amerykańskich mediów szala zwycięstwa przechyla się na stronę Joe Bidena.
W oświadczeniu wygłoszonym w Białym Domu Trump zasugerował, że podczas głosowania doszło do rażących nieprawidłowości. Według prezydenta USA jego zwycięstwo mogło zostać "skradzione".
– Jeśli zliczyć legalnie oddane głosy, to łatwo wygrywam. Jeśli wliczać nielegalne, to mogą próbować ukraść nam te wybory – powiedział Trump, nie przedstawiając jednak żadnych dowodów na fałszerstwa wyborcze.
Krytycy urzędującego prezydenta uważają, że jego przewaga topnieje, bo aktywnie zniechęcał swoich zwolenników do głosowania korespondencyjnego, podczas gdy Biden postępował dokładnie odwrotnie. I to właśnie te karty do głosowania pocztowego są teraz zliczane w kluczowych stanach.
Na ten moment Joe Biden ma 253 głosy elektorskie, natomiast Donald Trump – 214. Do zwycięstwa potrzeba ich 270. Eksperci i obserwatorzy amerykańskiej polityki są zdania, że prezydenta USA poznamy, kiedy Sąd Najwyższy stwierdzi ważność i legalność wyborów.
Czytaj też:
Amerykanista: Jest mało prawdopodobne, aby Sąd Najwyższy akceptował pieniactwo Trumpa