Jak do tej pory, to uczniowie od 12. roku życia stykali się zazwyczaj po raz pierwszy z tym przedmiotem, choć trzeba przyznać, że różnie to regulowały poszczególne regiony autonomiczne. Słynny był przypadek regionu Nawarry, który już dwa lata temu w ramach programu Skolae wprowadził dla przedszkolaków (0-6 lat) „erotyczne gry dla dzieci”.
Pomimo szalejącej pandemii, koalicyjny rząd socjalistów i komunistów proceduje nad ustawą zwaną Ley Celaa, (od nazwiska pani minister oświaty), która sprawi, że również małe dzieci objęte będą obowiązkową nauką zagadnień typu: „ludzka seksualność w całej swej różnorodności”. Projekt edukacji seksualnej zakłada kształcenie dzieci w kierunku: „równości płci, edukacji dla pokoju, edukacji dla odpowiedzialnej konsumpcji i zrównoważonego rozwoju oraz edukacji seksualnej dla zdrowia”. Powyższe sformułowania w tłumaczeniu z języka progresistowskiego na polski oznaczają po prostu indoktrynację seksualną w duchu ideologii gender.
W ramach edukacji seksualnej, którymi do tej pory objęte były tylko nastolatki dzieciom przedstawiano techniki seksualne, z uwzględnieniem tych, które pozwalają uniknąć niechcianej ciąży (czyli seks analny i oralny). Dziewczynkom przedstawiano ich legalne prawo do zakupu „pigułki dzień po” bez konieczności informowania rodziców o sprawie czy sprzedawcy w aptece o swoim wieku. Wszyscy uczyli się, jak stosować antykoncepcję i gdzie znajduje się najbliższa klinika aborcyjna, jeśli „dojdzie do wpadki”. Tak od dekady wyglądały w praktyce zajęcia z edukacji seksualnej dla nastolatków i młodzieży.
Znajoma ekspertka w tym temacie, autorka książki o zagrożeniach i skutkach płynących z nauczania ideologii gender w szkołach – Alicia Rubio – twierdzi, że po kilku latach od wprowadzenia edukacji seksualnej najczęstsze choroby wieku szkolnego to wszawica, rzeżączka i syfilis ale oczywiście jest to temat tabu, o którym nie wolno mówić na głos, bo nikomu nie wolno podważać „dobrodziejstw” edukacji seksualnej wprowadzonej jeszcze za czasów premiera Zapatero. Jedną z konsekwencji jej wprowadzenia jest nie tylko ogromna ilość ciąż wśród nieletnich i aborcji, ale też obniżony wiek konsumpcji pornografii, który od lat sytuuje Hiszpanię w czołówce państw o największej liczbie uzależnionych. Wiceprezes Hiszpańskiej Federacji Towarzystw Seksuologicznych (FESS) stwierdził, że w ostatnich latach obserwuje się coraz młodszych konsumentów pornografii, a wiek pierwszych kontaktów z nią obniżył się do ośmiu lat. Jakkolwiek trzeba zachować nadzieję, że wdrażanie edukacji seksualnej dla maluchów oszczędzi im we wczesnych latach poznawania technik i praktyk seksualnych w sposób dosadny i obrazowy to przecież jednak cel jest ten sam: seksualizacja dzieci od najmłodszych lat i pozyskiwanie jak największej rzeszy młodych konsumentów na rynku pornografii, antykoncepcji i aborcji.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.