Francuski prawnik i specjalista od praworządności w świetle prawa europejskiego udzielił wywiadu niemieckiej gazecie "Die Welt". Skomentował w nim m.in. skargę Polski i Węgier do Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie mechanizmu praworządności, który został powiązany z budżetem UE. Rządy w Warszawie i Budapeszcie od samego początku stoją na stanowisku, że zasada "pieniądze za praworządność" jest niezgodna z unijnymi traktatami.
Prof. Pech: Argumentacja polskiego rządu to żart
– Polska i Węgry nie mają szans wygrać w tej sprawie. Czytałem argumentację polskiego rządu. To żart. Ale nie o to tutaj chodzi. Z perspektywy Warszawy i Budapesztu chodzi jedynie o to, by zyskać na czasie – powiedział prof. Pech. Jego zdaniem tak długo, jak TSUE będzie zajmować się tą skargą, mechanizm nie może być zastosowany.
Według eksperta skarga nie była żadnym zaskoczeniem, a w rzeczywistości "częścią dealu między Angelą Merkel a Polską i Węgrami", aby kraje te nie zablokowały Funduszu Odbudowy po koronakryzysie.
Polska "wstrząsającym przykładem"
– Można powiedzieć, że Merkel podarowała czas dwóm autokratycznym rządom na konsolidację ich systemów. Nie zapominajmy, że jeszcze przed ogłoszeniem wyroku na Węgrzech odbędą się wybory, także w Polsce wybory mogą zostać przyśpieszone. To da Viktorowi Orbanowi i partii Prawo i Sprawiedliwość w Polsce jeszcze więcej czasu – przekonuje francuski prawnik.
Zdaniem Pecha Polska to "wstrząsający przykład", jeśli chodzi o stan sądownictwa. – Uczciwe procesy, nieważne przed jakim sądem, nie są już zagwarantowane. Tej demokratycznej zasady podstawowej już po prostu nie ma. To efekt trwającej od pięciu lat tzw. reformy sądownictwa – powiedział.
Czytaj też:
Reforma sądownictwa. PiS ma nową koncepcję