Sprawę naświetliła lokalna gazeta z Tarn, informując 15 kwietnia br. o dyrektywie tamtejszej prefektury przesłanej do służb porządkowych, w której zwalnia się praktykujących muzułmanów z przestrzegania godziny policyjnej, obowiązującej w związku ze stanem epidemii między 19 wieczorem a 6 rano: „praktykujący mają zezwolenie prefektury na praktykowanie jałmużny (w postaci zawożenia żywności przyjaciołom i rodzinie)” do godziny 22. Tłumacząc istotę dyrektywy: mimo obowiązujących restrykcji, zezwala się muzułmanom na pójście do znajomych na wieczorny posiłek i odracza się dla nich godzinę policyjną do godziny 22. Dyrektywa wskazywała także, że w czasie ramadanu w godzinach wieczornych może dochodzić do zgrupowań wokół meczetów, w związku z wieczornym przerywaniem postu, nie dano jednak policjantom żadnych wskazówek postępowania w takich sytuacjach, licząc być może, że zinterpretują ten fakt w tym samym duchu tolerancji. Zezwolono także na przemieszczanie się muzułmanów od godziny 5 rano celem udania się na poranną modlitwę do meczetu. Jak z kolei donosi tygodnik „Marianne”, mail w podobnym duchu otrzymali także policjanci w departamencie Żyrondy.
Prefektura zaprzecza, muzułmańska rada potwierdza
Ponieważ podobna derogacja od godziny policyjnej jest bezprawna, gdyż nieprzewidziana w rozporządzeniach, w mediach pojawiły się głosy oburzenia i pytania, jakie prawo obowiązuje we Francji. Prefektura z Tarn wycofała się rakiem z wieczornej „tolerancji”, tłumacząc, że zrozumiano jej dyrektywę na opak, gdyż nie chodziło o zgodę na działania indywidualne, a o zezwolenie dla charytatywnych organizacji muzułmańskich, dostarczających żywność potrzebującym. Czemu przeczą jednak opublikowane przez gazety cytaty z dyrektywy i komentarze ze strony sił porządkowych, których przedstawiciele pytają dodatkowo, na jakiej zasadzie mieliby rozróżniać na ulicy wyznawców różnych religii. Ba, można by dodać: na jakiej zasadzie odróżnić muzułmanina praktykującego od niepraktykującego?
Prefektura nie zdementowała jednak informacji co do derogacji względem porannej godziny policyjnej, a z oficjalnego komunikatu Francuskiej Rady Kultu Muzułmańskiego z 14 kwietnia br., zatytułowanego „Derogacja na udawanie się do meczetów na poranną modlitwę”, wynika, że wyszła ona od samego ministra spraw wewnętrznych: „Francuska Rada Kultu Muzułmańskiego informuje muzułmanów we Francji, że tolerowane jest przemieszczanie się do najbliższego miejsca kultu w celu porannej modlitwy. Derogacja ta udzielona jest przez Pana Ministra spraw wewnętrznych na prośbę CFCM. CFCM rekomenduje imamom opóźnienie tej modlitwy, wedle możliwości, celem umożliwienia pożytecznego i ograniczonego wykorzystywania tej derogacji”.
Derogacja, która choć nielegalna, po ludzku mówiąc mogłaby być jak najbardziej zrozumiała, gdyby nie kontekst dyskryminowania katolików we Francji, którzy mimo licznych próśb i manifestacji musieli odwoływać się do sądów celem przywrócenia przez rząd swobód praktyki religijnej. W dodatku, podczas gdy Francuzi mieli zakaz spotykania się w Wielkanoc w innym gronie niż domowników, ramadanowe uroczyste wieczorne kolacje w szerszym gronie „praktykujących” muzułmanów zdają się być jak najbardziej w porządku. Gérald Darmanin, minister spraw wewnętrznych, odwiedzając na początek ramadanu Wielki Meczet Paryża, życzył zresztą na ćwierkocie „wszystkim muzułmanom Francji, aby mogli przeżyć ten święty miesiąc w duchu właściwej dlań miłości bliźniego i szczodrości”. A jak tu okazywać bliźniemu miłość i szczodrość, jeśli się go nie odwiedza z dobrą zakąską po wieczornym zawieszeniu postu?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.