Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg przyjął rosyjskiego wiceministra spraw zagranicznych Aleksandra Gruszkę w sojuszniczej kwaterze głównej, aby spróbować rozładować najgorsze napięcia między Wschodem a Zachodem od czasów zimnej wojny, wywołane głównie przez sytuację na Ukrainie, którą według USA Rosja planuje zaatakować.
Moskwa odrzuca te oskarżenia, choć jednocześnie gromadzi swoje wojska w pobliżu granicy z Ukrainą i przeprowadza tam ćwiczenia.
Jak informuje agencja Reutera, sojusznicy z NATO są gotowi negocjować z Rosją w sprawie zwiększenia otwartości wokół ćwiczeń wojskowych i uniknięcia przypadkowych starć, które mogłyby wywołać konflikt, a także kontroli zbrojeń w odniesieniu do rakiet w Europie.
Żądania Moskwy nieakceptowalne dla Zachodu
Jednocześnie przedstawiciele NATO uważają, że wiele żądań Moskwy, określonych w dwóch projektach traktatów z grudnia, jest nie do zaakceptowania, w tym wezwanie do ograniczenia działań Sojuszu do poziomu z lat 90. oraz złożenie obietnicy o nieprzyjmowaniu do NATO nowych członków.
– Postawmy sprawę jasno: działania rosyjskie przyspieszyły ten kryzys. Jesteśmy zdecydowani wykorzystać dyplomację do złagodzenia sytuacji – powiedziała dziennikarzom wysłanniczka USA przy NATO Julianne Smith.
Z kolei wiceszef rosyjskiej dyplomacji Aleksander Gruszka oświadczył, że Moskwa nie chce konfrontacji. Inny przedstawiciel MSZ, Siergiej Riabkow, który prowadził rozmowy ze Stanami Zjednoczonymi w Genewie, stwierdził, że nigdy nie można pozwolić Ukrainie na wstąpienie do NATO.
Czytaj też:
Zgorzelski: Dla Putina to największe upokorzenie, jakie mógł sobie wyobrazićCzytaj też:
Biden "po cichu" dozbraja Ukrainę. Przecieki z Białego Domu