Informacja o decyzji francuskiego MSZ pojawiła się na oficjalnej stronie resortu. Decyzja dotyczy rosyjskiego personelu dyplomatycznego "przydzielonego do Francji, którego działalność jest sprzeczna z naszymi interesami bezpieczeństwa” – wskazano w oświadczeniu.
W informacji wydanej przez ministerstwo stwierdzono również, że decyzja jest częścią kroków podejmowanych na szczeblu europejskim. Francuskie MSZ napisało, że "naszym pierwszym obowiązkiem jest zawsze zapewnienie bezpieczeństwa obywatelom Francji i Europy”.
Wcześniej w poniedziałek Niemcy postanowiły wydalić "znaczną liczbę” rosyjskich dyplomatów, wskazując, że ich pozostawanie na terytorium kraju stanowi "zagrożenie” dla uchodźców z Ukrainy. Podobną decyzję podjęły władze Litwy. Tamtejszy rząd zdecydował o wydaleniu z kraju ambasadora Rosji w Wilnie Aleksieja Isakova.
Zbrodnia w Buczy
Strona ukraińska poinformowała o "wyzwoleniu od wroga" miejscowości położonych w obwodzie kijowskim. Ukraińcy z rąk żołnierzy wojska Federacji Rosyjskiej mieli odbić ponad 30 miast i wsi.
Jednak w miejscowości Bucza około Kijowa znaleziono masowe groby. "Masakra była celowa. Rosjanie dążą do wyeliminowania jak największej liczby Ukraińców. Musimy ich powstrzymać i wyrzucić" – napisał minister spraw zagranicznych Ukrainy. "Nienawiść Rosjan do Ukraińców wykracza poza wszystko, co Europa widziała od II wojny światowej" – dodał.
Rosja zdecydowanie zaprzeczyła, że jej żołnierze dokonali masakry ludności cywilnej. Minister spraw zagranicznych tego kraju Siergiej Ławrow w skandalicznych słowach odciął się od odpowiedzialności za tę zbrodnię. Głos w sprawie wydarzeń w Buczy zabrali także m.in. prezydent USA Joe Biden oraz premier Polski Mateusz Morawiecki.
Czytaj też:
"Absolutnie konieczny krok". Spółka Gazpromu przejęta przez niemiecki rządCzytaj też:
Rezygnacja z rosyjskiego gazu? "To bardziej zaszkodzi UE niż Rosji"Czytaj też:
Macron wzywa do nałożenia embarga na rosyjską ropę i węgiel