Mołdawia obawia się rosyjskich prowokacji. "Mogą dać Rosjanom pretekst do interwencji"

Mołdawia obawia się rosyjskich prowokacji. "Mogą dać Rosjanom pretekst do interwencji"

Dodano: 
We wtorkowy poranek w wyniku eksplozji zostały uszkodzone dwie wieże radiowe na terytorium Naddniestrza, separatystycznym rejonie Mołdawii, poinformowało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych tego rejonu.
We wtorkowy poranek w wyniku eksplozji zostały uszkodzone dwie wieże radiowe na terytorium Naddniestrza, separatystycznym rejonie Mołdawii, poinformowało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych tego rejonu. Źródło:PAP / DUMITRU DORU
– Obawiam się prowokacji, które mogą rozpocząć się od wewnątrz naszego kraju i dać Rosjanom kolejny pretekst do interwencji – powiedział włoskiej agencji katolickiej SIR bp Anton Coşa.

Ordynariusz jedynej diecezji mołdawskiej bp Anton Coşa odniósł się do doniesień mediów o ostrzelaniu w stolicy Naddniestrza, Tyraspolu, "sztabu struktury, która zajmuje się kwestiami bezpieczeństwa w regionie"; w związku z tymi wydarzenia prezydent kraju Maia Sandu zwołała we wtorek posiedzenie Najwyższej Rady Bezpieczeństwa Mołdawii.

Bp Coşa: Obawiam się prowokacji

W rozmowie z mediami bp Coşa nie kryje swych obaw, że obecny kryzys może doprowadzić do sytuacji, w której dojdzie do konfrontacji między środowiskami prorosyjskimi a proukraińskimi w jego ojczyźnie.

– Obawiam się prowokacji, które mogą rozpocząć się od wewnątrz naszego kraju i dać Rosjanom jeszcze jeden pretekst do interwencji - wyjaśnił biskup Kiszyniowa. Kieruje on małą mołdawską diecezją katolicką, do której należy także Naddniestrze z sześcioma parafiami.

Duchowny przypomina, że połowa mieszkańców Mołdawii jest prorosyjska. – Tak było przed tym konfliktem. Tak jest również dzisiaj. Jest to zjawisko trudne do zrozumienia i zarządzania. Połowa z nich jest związana z Rosją. Druga połowa z Ukraińcami. Nasz kraj jest mały, dość słaby i podzielony – stwierdza hierarcha. Dodaje, że nie tyle obawia się wojny domowej, ile napięć i starć między różnymi grupami.

"Nikt nie pozostanie na ziemi ukraińskiej"

Bp Coşa przypomina również, że połowa mieszkańców Mołdawii jest na różne sposoby powiązana z Rosją. Jak podkreśla, mimo wszystko ma nadzieję, że uda się uruchomić wszystkie pozytywne siły, aby kraj pozostał wierny swojemu powołaniu: był krajem chrześcijańskim, który chce uczyć się od Unii Europejskiej wszystkiego, co dobre, niezależnie od tego, czy do niej należy, czy też nie, a jednocześnie kontynuować nowe relacje z Rosjanami i Ukraińcami, aby budować nie tylko pokój, ale także osiągnąć dobrobyt, na który czeka naród.

Odnosząc się do konfliktu na Ukrainie biskup wyraził przekonanie, że konieczny jest powrót do negocjacji.

– W przeciwnym razie ten konflikt będzie się przedłużał w nieskończoność i zniszczy wszystko. Nikt nie zostanie ocalony. Nikt nie pozostanie na ziemi ukraińskiej. Wszyscy wyjadą i uciekną. To się nie skończy. Za tę wojnę, której koszty już teraz są bardzo wysokie, zapłacimy wszyscy – powiedział agencji SIR bp Anton Coşa.

Naddniestrze jest samozwańczym regionem w granicach Mołdawii, wspieranym nieformalnie przez Rosję.

Czytaj też:
"Inwazja na Ukrainę to dopiero początek". Zełenski ostrzega inne kraje
Czytaj też:
"Apetyt Moskwy wciąż rośnie". Doradca Zełenskiego wskazał kolejny cel Rosji

Źródło: KAI
Czytaj także