Niezależny rosyjski serwis informacyjny "The Insider", na który w poniedziałek powołała się Wirtualna Polska, twierdzi, iż wojskowi armii Federacji Rosyjskiej są przetrzymywani – najczęściej w fatalnych warunkach – na terenie tzw. Ługańskiej Republiki Ludowej.
Żołnierze kontraktowi w Rosji, po trzech miesiącach służby, mieli mieć zapewniony urlop i możliwość zrezygnowania z udziału w dalszych walkach na terytorium państwowym Ukrainy. Teoretycznie trzeba było napisać odpowiedni wniosek w tej sprawie. Jednak w praktyce mężczyźni, którzy zdecydowali się na taki proces mieli trafić do aresztu. Niektórzy przebywają w nim od ponad miesiąca.
Relacje bliskich
Relacje przekazują mediom bliscy rosyjskich żołnierzy. Według opisów, sprawami wojskowych, którzy odmówili dalszych walk na ukraińskim froncie, ma się zajmować prokuratura. – Lepiej oddać się w ręce Boga niż tam wrócić. Nie chcą nadstawiać karku, brodząc we krwi kolegów i swoich oficerów. Wolą cierpieć i chorować niż z powrotem wylądować na pierwszej linii. Stamtąd podobno nikt nie wraca żywy – mówił ojciec aresztowanego żołnierza.
Niektórzy wojskowi armii Federacji Rosyjskiej czują się po prostu oszukani. Ich dowódcy wydali im bowiem rozkaz udziału w "specjalnej operacji", a nie prowadzenia pełnoskalowej wojny przeciwko państwu ukraińskiemu. – Mówili im, że to "operacja specjalna". Że będą pilnować zaplecza frontu, ponieważ nie mają doświadczenia w boju. Koniec końców mój syn brał udział w najważniejszych bitwach. Wyciągał trupy "swoich" i wrogów – oznajmił ojciec jednego z Rosjan. Według jego relacji, syn może być przetrzymywany w "dziurach w ziemi" i torturowany. O takich warunkach mieli bowiem informować ci, którym udało się wyjść z aresztu.
Czytaj też:
Kadyrow: Europa chce zmusić Rosję do wojny na pełną skalęCzytaj też:
Mija pięć miesięcy wojny na Ukrainie. Oświadczenie Zełenskiego