W ostatni piątek wieczorem media informowały, że Izrael znów zbombardował Strefę Gazy. Tym razem celem miała być organizacja "Palestyński Islamski Dżihad". Ministerstwo zdrowia Palestyny przekazało, że w rezultacie izraelskiego ostrzału w Strefie Gazy zginęło dziewięć osób, a 55 zostało rannych. Wśród ofiar jest jeden z liderów organizacji – Taisir al-Dżabari.
Izrael przeprowadził atak po kilku dniach rosnącego napięcia, które rozpoczęło się po aresztowaniu przez izraelskie służby lidera palestyńskiej grupy – Bassama Saadiego. Do zatrzymania doszło w nocy z 1 na 2 sierpnia, w czasie nalotu na miasto Jenin na Zachodnim Brzegu. W reakcji na to organizacja zapowiedziała odwet.
Trwają naloty. Są ofiary i ranni
Według ministra zdrowia Strefy Gazy, w atakach prowadzonych w regionie od piątku zginęło już 32 Palestyńczyków, w tym sześcioro dzieci. Natomiast około 200 osób zostało rannych. Do szpitala z lekkimi obrażeniami miało też trafić kilkunastu Izraelczyków. Władze izraelskie uważają, że 25 spośród wszystkich zabitych Palestyńczyków to bojownicy "Islamskiego Dżihadu". Jak podano, część z nich miała zginąć, podczas gdy przygotowywali odpalenie rakiet na Izrael – relacjonuje w niedzielę Wyborcza.pl.
Zdaniem władz Izraela, od piątku ze Strefy Gazy wystrzelono na Izrael blisko 600 palestyńskich rakiet. Izraelczycy przekonują także, że rozpoczęli operację o kryptonimie "Przed świtem" z powodu "bezpośredniego zagrożenia" ze strony "Islamskiego Dżihadu". Szacuje się, że bombardowanie może potrwać około tygodnia. Obecne starcia to najpoważniejsze zaostrzenie konfliktu między Izraelem a Palestyną od ubiegłego roku, kiedy to w ostrzale trwającym 11 dni zginęło 200 Palestyńczyków i kilkunastu Izraelczyków. Jednak co ważne, teraz do działań nie chce się włączyć Hamas.
Czytaj też:
Mecz z udziałem Polaka odwołany. Powodem obawa o bezpieczeństwo