W Mariupolu, mieście portowym na południu Ukrainy, zajętym od maja przez wojska rosyjskie, dokonano zamachu na samozwańczego mera miasta, kolaboranta Konstantyna Iwaszczenkę – podaje agencja Ukrinform.
"W Mariupolu doszło do zamachu na życie Gauleitera Iwaszczenkę. Niestety, zamach był niezbyt udany. Ale to dopiero początek. Ciąg dalszy nastąpi" – napisał na swoim profilu społecznościowym doradca szefa mariupolskiej administracji Petro Andriuszczenko.
Dramat Mariupola
Oblężony od marca Mariupol został niemal całkowicie zniszczony przez siły rosyjskie. Brakuje tam wody, prądu i gazu. Według strony ukraińskiej w mieście zginęło około 22 tys. cywilów, a ponad 50 tys. zostało deportowanych do Rosji i na okupowane terytoria obwodu donieckiego.
W pobliżu Mariupola odkrywane są masowe groby. Zdaniem władz ukraińskich miastu grozi katastrofa ekologiczna i wybuch epidemii chorób zakaźnych.
Wojna Rosji z Ukrainą trwa już prawie pół roku
Inwazja Rosji na Ukrainę trwa już szósty miesiąc i przekształciła się w największy konflikt zbrojny w Europie od momentu zakończenia II wojny światowej. Za granicę uciekło ponad 10 mln Ukraińców, z czego połowa do Polski.
Moskwa nie nazywa swoich działań wojną, lecz "specjalną operacją wojskową" i domaga się od Kijowa "demilitaryzacji i denazyfikacji" Ukrainy. Za informowanie o sytuacji na froncie nie tak, jak życzy sobie Kreml (np. podawanie prawdy o zabitych żołnierzach rosyjskich), grozi nawet do 15 lat więzienia.
Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy podał w sobotę, że Rosjanie stracili na froncie już 44 900 żołnierzy, a w ciągu ostatniej doby – 200 żołnierzy. Danych tych nie sposób zweryfikować – strona rosyjska od miesięcy nie podaje informacji o stratach poniesionych w czasie walk na Ukrainie.