Ołeksij Arestowycz jest doradcą szefa biura prezydenta Ukrainy ds. komunikacji strategicznej w dziedzinie bezpieczeństwa narodowego i obrony. Poczytny bloger i vloger, popularny analityk, publicysta o ciętym języku. Mówi cicho, szybko i niewyraźnie, ale uważany jest za medialnego hipnotyzera, który w swoich bieżących komentarzach na temat wojny koi nerwy i krzepi serca słuchaczy i widzów, oczekujących ukraińskiego zwycięstwa. Nazywany jest „lekiem uspokajającym” dla Ukraińców. Te predyspozycje nie wzięły się znikąd – wśród licznych zawodów, które na swojej krętej drodze życiowej wykonywał dziś najbardziej po Zełenskim rozpoznawalny człowiek obozu władzy, jest zawód psychoterapeuty.
Na początku inwazji Arestowycz zapowiedział, że wojna potrwa „dwa–trzy tygodnie”. Tę prognozę powtarzał potem wielokrotnie. Później nieprzekonująco tłumaczył, że miał na myśli jedynie walki wokół Kijowa. Fraza „dwa–trzy tygodnie” stała się jednak popularnym memem. I żartobliwą odpowiedzią na wszystkie pytania. „Kiedy w końcu się ożenisz?” – narzeka matka na syna. „Kiedy schudnę?” – zastanawia się młoda dziewczyna. „Kiedy zacznie się dawno zapowiadana kontrofensywa na Chersoń?”. Na te wszystkie pytania odpowiada memiczny Arestowycz swoim słynnym zdaniem. Na innym memie role się odwracają. Arestowycz pyta Olafa Scholza, kiedy przyśle niemiecką broń. Kanclerz odpowiada wiadomo jak. Albo na rycinie przedstawiającej rycerzy walczących w wojnie stuletniej jeden z nich uspokaja: „Jeszcze dwa–trzy tygodnie!”. W odpowiedzi słyszy: „Zamknij się, Arestowycz!”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.