Wieczorem 8 października do Ministerstwa Spraw Zagranicznych Białorusi został wezwany ambasador Ukrainy w Mińsku Ihor Kyzym, któremu wręczono notę dyplomatyczną. Poinformowało o tym Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy.
"Strona białoruska stwierdza w nocie, że Ukraina rzekomo planuje atak na terytorium Białorusi" - podkreślono w oświadczeniu.
„Ta informacja nie odpowiada prawdzie. Kategorycznie odrzucamy kolejne insynuacje białoruskiego reżimu. Nie wykluczamy, że przekazanie noty dyplomatycznej może być częścią planu Federacji Rosyjskiej przeprowadzenia prowokacji i dalszego oskarżania Ukrainy” – przekazało ukraińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
Jednocześnie ukraiński resort polityki zagranicznej wzywa naród białoruski, aby nie ulegał prowokacji.
„Ukraina nigdy nie wkroczyła na obce terytoria. Ściśle przestrzegamy podstawowych norm i zasad prawa międzynarodowego oraz Karty Narodów Zjednoczonych. Władze na Białorusi powinny przestać spełniać kaprysy Kremla i natychmiast przestać wspierać Rosję w przeprowadzaniu agresji na Ukrainę” – czytamy w oświadczeniu.
Białoruś w wojnie
6 października rzecznik ukraińskiej Państwowej Służby Granicznej Andrij Demczenko poinformował, że obecnie na granicy od strony Białorusi nie odnotowano żadnych grup strajkowych i dywersyjnych. Istnieją również doniesienia, że Rosja dostarczyła Białorusi irańskie drony kamikaze do ataków na zachodnie regiony Ukrainy.
Tymczasem Aleksander Łukaszenka, który przyznał, że Białoruś uczestniczy w konflikcie na Ukrainie, jednocześnie wskazuje, że białoruskie wojsko nie bierze udziału w działaniach militarnych. Jego zdaniem Ukraina nie może niczego zarzucić Białorusi. – Nie rozpoczęliśmy konfliktu z Ukrainą. To oni zamknęli swoją przestrzeń powietrzną dla naszych samolotów i ogłosili ekonomiczną blokadę Białorusi przed krajami zachodnimi i USA – oświadczył.
Czytaj też:
Broń jądrowa dla Polski? Łukaszenka już rozmawiał z PutinemCzytaj też:
Kłopoty Łukaszenki. Polityk prosi Zachód o pomoc