Do eksplozji miało dojść w mieście Teodozja, na południowo-wschodnim wybrzeżu okupowanego przez Rosjan Krymu. Portal Ukraińska Prawda – powołując się na prorosyjskie źródła – podaje, że wybuchy (część mediów mówi o jednym, a część o dwóch eksplozjach) miały miejsce w sobotę, przed godziną 11 rano.
Eksplozje na Krymie, Rosja wskazuje na atak Ukrainy
Rosyjskie serwisy propagandowe cytują wypowiedzi mieszkańców, którzy mieli słyszeć wybuchy. – Słychać było dwa głośne huki i włączyły się alarmy samochodowe – relacjonuje jeden ze świadków.
– Wybuchy były potężne (...) Wszyscy to słyszeli, ale nie było widać dymu – tłumaczy cytowana przez media kobieta.
Relacje mieszkańców miasta publikuje m.in. prorosyjskie konto Krym na Telegramie.
Tymczasem mianowany przez Kreml gubernator Krymu Siergiej Aksjonow twierdzi, że "pocisk wystrzelony został z Ukrainy", ale zadziała system obrony przeciwlotniczej i rakieta została zestrzelona. Do eksplozji doszło kiedy na ziemię spadły fragmenty pocisku.
Gen. Hodges wskazuje co zdecyduje o wyniku wojny
Jeśli Krym zostanie wyzwolono, to zmieni wszystko – wskazuje były dowódca armii amerykańskiej w Europie gen. Ben Hodges.
W rozmowie z serwisem "Deutsche Welle" gen. Hodges podkreśla teraz, że własnie odzyskanie Półwyspu Krymskiego może mieć kluczowe znaczenie dla wyniku wojny. – To kluczowe terytorium. Możesz zabić każdego rosyjskiego żołnierza w promieniu 200 kilometrów od Bachmutu, ale to nie zmieni sytuacji strategicznej. Ale jeśli wyzwolisz Krym, to zmieni wszystko – mówił wojskowy.
Były dowódca armii amerykańskiej w Europie w wywiadzie zgodził się z opinią, że planowana na najbliższy czas ukraińska kontrofensywa będzie przeprowadzona na wąskim odcinku frontu i ma doprowadzić do "przebicia się" korytarzem lądowym do Krymu.
Jak bowiem tłumaczy gen. Hodges, głównym celem ma być odzyskanie tego terenu. – Później przyjdzie czas na resztę Donbasu – dodał.
Czytaj też:
Nowy plan Putina. Ma się rozpocząć już w kwietniuCzytaj też:
ISW: Kreml nie jest zainteresowany realnymi negocjacjami