W pierwszym wywiadzie po niedzielnym referendum Carles Puigdemont powiedział, że jego rząd zadziała w tej sprawie pod koniec tego tygodnia lub na początku następnego.
Puigdemont pytany był również o to, co zrobi, jeśli hiszpański rząd podejmie interwencję i przejmie kontrolę nad rządem Katalonii. – To byłby błąd, który wszystko by zmienił – ocenił przywódca autonomiczego regionu.
Premier Katalonii podkreślił, że nie ma kontaktu z centralnym rządem. Skrytykował również stanowisko Komisji Europejskiej, która uznała, że niedzielne wydarzenia były wewnętrzną sprawą Hiszpanii.
Tymczasem król Hiszpanii Filip VI podkreślił, że głosowanie ws. niepodległości Katalonii odbyło sie niezgodnie z prawem, dodał, że sytuacja jest "bardzo poważna" i zaapelował o jedność. Jego zdaniem, katalońscy przywódcy wykazali "brak szacunku wobec władzy" i "złamali demokratyczne zasady państwa prawa". Ostrzegł, że takie działania mogą zaszkodzić gospodarce bogatego regionu.
W trakcie zamieszek podczas niedzielnego głosowania rannych zostało około 900 osób.
Czytaj też:
Co z tą Katalonią?Czytaj też:
Strajk generalny w Katalonii. Tysiące ludzi na ulicachCzytaj też:
„To hipokryzja”. Prezydent Serbii atakuje Unię EuropejskąCzytaj też:
Trwa referendum ws. niepodległości Katalonii. Policja strzela gumowymi kulami, są ranni