Dziennik "Suddeutsche Zeitung", powołując się na swoje źródła w kręgach śledczych, podał, że ukraiński żołnierz mógł być jednym z możliwych uczestników aktu sabotażu na gazociągu Nord Stream, ale nie ma potwierdzenia, że władze w Kijowie były tego świadome.
Według ustaleń niemieckiej gazety 26-letni żołnierz Sił Zbrojnych Ukrainy, pochodzący z miasta na południowy wschód od Kijowa, mógł być jednym z członków załogi jachtu Andromeda, który miał być użyty do dostarczenia materiałów wybuchowych, potrzebnych do wysadzenia Nord Stream.
"SZ" podał, że śledczy namierzyli żołnierza, ponieważ przy wynajmie jachtu okazał rumuński paszport. O tym, że jacht Andromeda i jego załoga mogła mieć związek z sabotażem, zagraniczna prasa informowała po raz pierwszy w marcu.
W doniesieniach związanych ze zniszczeniem Nord Stream pojawia się także polski wątek.
Kto i dlaczego wysadził Nord Stream?
26 września ub.r. w systemie rurociągów Nord Stream 1 i Nord Stream 2 doszło do eksplozji i wycieku gazu w czterech miejscach jednocześnie. Władze Niemiec, Danii i Szwecji, które prowadzą odrębne śledztwa w tej sprawie, doszły do wniosku, że był to sabotaż, ale nadal nie wiadomo, kto za nim stoi.
Rosja uznaje to zdarzenie za "akt międzynarodowego terroryzmu", a prezydent Władimir Putin wprost obarcza Zachód odpowiedzialnością za wszystko.
W momencie wybuchu oba gazociągi nie przesyłały gazu do Niemiec – oddanie NS2 do użytku zostało zawieszone przez Berlin w związku z inwazją Rosji na Ukrainę, a przesył NS1 został bezterminowo wstrzymany przez Gazprom pod koniec sierpnia pod pretekstem usterek technicznych tłoczni położonej w Rosji.
Ustalenia mediów
Na początku marca "The New York Times" poinformował o udostępnieniu danych wywiadowczych, według których za atakiem na Nord Stream stała pewna "proukraińska grupa", której plany niekoniecznie były znane kierownictwu władz w Kijowie.
Z kolei media w Niemczech podały, że niemieccy śledczy zidentyfikowali jacht, który miał być użyty do transportu materiałów wybuchowych wykorzystanych do wysadzenia Nord Stream. Zdaniem "The Washington Post" ślady prowadzą do Polski i Ukrainy.
Wcześniej amerykański dziennikarz śledczy Seymour Hersh podał, że pod pozorem ćwiczeń Baltops nurkowie Marynarki Wojennej USA podłożyli materiały wybuchowe pod rosyjskimi rurociągami NS1 i NS2. W tekście zacytowano niezidentyfikowane źródło mające bezpośrednią wiedzę na ten temat, które przekazało, że prezydent USA Joe Biden osobiście autoryzował operację. Biały Dom nazwał te doniesienia "kompletną fikcją".
Czytaj też:
Były wicepremier Hiszpanii: Potężny kraj Zachodu stoi za wysadzeniem Nord StreamCzytaj też:
Tajemnicze wstrząsy w pobliżu miejsca wybuchu Nord Stream