Były dowódca inwazji na Ukrainę dostał od Putina nowe zadanie?

Były dowódca inwazji na Ukrainę dostał od Putina nowe zadanie?

Dodano: 
Od lewej: Siergiej Szojgu, Walery Gierasimow, Władimir Putin, Siergiej Surowikin
Od lewej: Siergiej Szojgu, Walery Gierasimow, Władimir Putin, Siergiej Surowikin Źródło:Wikimedia Commons
Według doniesień rosyjskiej prasy, generał Siergiej Surowikin, były dowódca wojsk rosyjskich na Ukrainie, przybył do Algierii wraz z delegacją Ministerstwa Obrony Rosji.

To jego pierwsza wizyta za granicą, odkąd przestał pojawiać się publicznie po buncie Grupy Wagnera i śmierci jej szefa Jewgienija Prigożyna – zwraca uwagę rosyjski dziennik "Kommiersant".

– Surowikin cieszy się najwyższym zaufaniem i niewykluczone, że wyjazd generała może wiązać się z jego ewentualnym powołaniem na stanowisko, które będzie związane z pracą na kierunku wschodnim – powiedział rozmówca gazety.

Pucz Prigożyna. Surowikin znał jego plany?

Surowikin, uważany za sojusznika Prigożyna, zniknął z widoku publicznego po tym, jak przywódca najemników Wagnera sprzeciwił się rosyjskiemu kierownictwu wojskowemu i ogłosił marsz na Moskwę pod koniec czerwca. Surowikin miał z wyprzedzeniem widzieć o planach Prigożyna, choć na samym początku buntu nagrał wideo wzywające wagnerowców do wycofania się.

28 czerwca Surowikin został aresztowany. – Najwyraźniej wybrał stronę Prigożyna podczas buntu i złapali go za jaja – powiedział rozmówca "Moscow Times" z kręgu rosyjskiego MON. W sierpniu pojawiły się natomiast doniesienia, że Surowikin został oficjalnie odwołany ze stanowiska naczelnego dowódcy Sił Powietrzno-Kosmicznych Rosji.

"New York Times" podał na początku września, powołując się na amerykańskie i rosyjskie źródła, podał, że Surowikin został zwolniony. W mediach społecznościowych pojawiło się zdjęcie przedstawiające generała spacerującego z żoną, Anną.

Rzecznik Kremla nie pozwolił zadać pytania o losy rosyjskiego generała

Źródła "NYT" uważają, że Surowikin "technicznie rzecz biorąc nadal pozostaje oficerem, ale nie ma już żadnych perspektyw zawodowych". O losach rosyjskiego generała nie chciał rozmawiać z dziennikarzami rzecznik prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow.

– Siergiej Szojgu (minister obrony FR - red.) pozostawił wczoraj bez odpowiedzi pytanie dotyczące możliwego śledztwa w sprawie generała Surowikina. Czy mogę zadać ci to pytanie? – zwrócił się do Pieskowa korespondent francuskiej agencji prasowej AFP. – Nie, nie możesz – odparł rzecznik Kremla.

Bunt Grupy Wagnera osłabił pozycję Putina

Bunt zbrojny wszczęty przez Grupę Wagnera pod koniec czerwca, kiedy najemnicy zajęli Rostów nad Donem, a następnie rozpoczęli marsz na Moskwę, zestrzeliwując po drodze samoloty Ministerstwa Obrony, sprawił, że "Putin wyglądał na słabego i był to być może najbardziej dramatyczny moment w ciągu ponad dwudziestu lat jego rządów" – zwraca uwagę "The New York Times".

Prigożyn zginął w katastrofie samolotu

23 sierpnia w obwodzie twerskim rozbił się należący do firmy Jewgienija Prigożyna samolot Embraer Legacy 600 lecący z Moskwy do Petersburga. Na pokładzie maszyny byli założyciel Grupy Wagnera, jego zastępca i szef ochrony Walerij Czekałow, a także dowódca formacji Dmitrij Utkin i kilku najemników. Zginęli wszyscy pasażerowie i troje członków załogi (łącznie 10 osób).

27 sierpnia Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej zakończył badania DNA ofiar katastrofy. Rzecznik komitetu przekazał, że zidentyfikowano wszystkie ciała, w tym Prigożyna.

Przyczyny katastrofy cały czas wyjaśniają rosyjscy prokuratorzy, ale mówi się przede wszystkim o dwóch hipotezach – zestrzeleniu samolotu przez system przeciwlotniczy S-300 oraz o eksplozji bomby na pokładzie.

Rosyjski prezydent Władimir Putin w swoim pierwszym publicznym komentarzu dotyczącym katastrofy złożył kondolencje wszystkim rodzinom ofiar. Prigożyna nazwał "człowiekiem trudnego losu", który popełnił w życiu poważne błędy, ale był "utalentowanym biznesmenem".

Prigożyn został po cichu pochowany na cmentarzu w Petersburgu 29 sierpnia.

Czytaj też:
Putin bierze się za imperium Grupy Wagnera w Afryce

Źródło: Kommersant / New York Times / BBC / Moscow Times / Interfax
Czytaj także