Według nieoficjalnych informacji, decyzję o organizacji pogrzebu Prigożyna podjęła rosyjska administracja prezydencka we współpracy ze służbami bezpieczeństwa.
– Postawiono przed nami zadanie, aby po opuszczeniu trumny z ciałem Prigożyna do grobu, nie było w okolicy masowych zgromadzeń, a także transmisji i zdjęć w portalach społecznościowych z wejścia na cmentarz – powiedział niezależnej redakcji "The Moscow Times" rozmówca z kręgu władz rosyjskich.
Według tych doniesień, kwestia organizacji pogrzebu szefa Grupy Wagnera była tematem kilku spotkań z udziałem wysokich rangą urzędników Kremla i funkcjonariuszy FSB. W wypracowaniu decyzji uczestniczył także pierwszy zastępca szefa administracji prezydenta Siergiej Kirijenko, który nadzoruje politykę wewnętrzną.
"Tajny" pogrzeb w Petersburgu
– Prigożyn swoją walką o sprawiedliwość, ostrymi i często zgodnymi z prawdą wypowiedziami wzbudzał emocje wśród Rosjan i stał się dla nich nieformalnym bohaterem Rosji, ale "bohaterem ludowym". Czy potrzebujemy bohaterów w Moskwie? Nie – wyjaśnia logikę postępowania władz urzędnik cytowany przez "MT".
Według innego źródła kierownictwo kraju "nie mogło wybaczyć" szefowi Grupy Wagnera zbrojnego buntu z końca czerwca. – To nawet nie jest kwestia zdrady, ale upokorzenia – przekazało źródło.
W rezultacie przyjęto plan, zgodnie z którym pogrzeb Prigożyna powinien odbyć się przy minimalnym oddźwięku w społeczeństwie. Służbom specjalnym powierzono zadanie stworzenia "zasłony dymnej", aby media i obywatele nie dowiedzieli się o prawdziwym miejscu pochówku.
W dniu pogrzebu w mediach i sieciach społecznościowych pojawiły się doniesienia o przygotowaniach do uroczystości na kilku cmentarzach w Petersburgu, a nawet w obwodzie moskiewskim. I dopiero po zakończeniu ceremonii służba prasowa Prigożyna ujawniła prawdziwe miejsce – cmentarz Porochowski w Petersburgu.
Prigożyn zginął w katastrofie samolotu
23 sierpnia w obwodzie twerskim rozbił się należący do firmy Jewgienija Prigożyna samolot Embraer Legacy 600 lecący z Moskwy do Petersburga. Na pokładzie maszyny byli założyciel Grupy Wagnera, jego zastępca i szef ochrony Walerij Czekałow, a także dowódca formacji Dmitrij Utkin i kilku najemników. Zginęli wszyscy pasażerowie i troje członków załogi (łącznie 10 osób).
27 sierpnia Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej zakończył badania DNA ofiar katastrofy. Rzecznik komitetu przekazał, że zidentyfikowano wszystkie ciała, w tym Prigożyna.
Przyczyny katastrofy cały czas wyjaśniają rosyjscy prokuratorzy, ale mówi się przede wszystkim o dwóch hipotezach – zestrzeleniu samolotu przez system przeciwlotniczy S-300 oraz o eksplozji bomby na pokładzie.
Rosyjski prezydent Władimir Putin w swoim pierwszym publicznym komentarzu dotyczącym katastrofy złożył kondolencje wszystkim rodzinom ofiar. Prigożyna nazwał "człowiekiem trudnego losu", który popełnił w życiu poważne błędy, ale był "utalentowanym biznesmenem".
Bunt Grupy Wagnera w Rosji
Według doniesień prasowych, amerykańscy i europejscy urzędnicy uważają, że za śmiercią szefa wagnerowców najprawdopodobniej stoi rosyjski prezydent. Joe Biden, prezydent USA, powiedział, że "bez Putina niewiele dzieje się w Rosji".
Bunt zbrojny wszczęty przez Grupę Wagnera pod koniec czerwca, kiedy najemnicy zajęli Rostów nad Donem, a następnie rozpoczęli marsz na Moskwę, zestrzeliwując po drodze samoloty Ministerstwa Obrony, sprawił, że "Putin wyglądał na słabego i był to być może najbardziej dramatyczny moment w ciągu ponad dwudziestu lat jego rządów" – zwraca uwagę "The New York Times".
Służby zachodnie od dawna przewidywały, że Putin w końcu zareaguje, i były zaskoczone, że Prigożyn swobodnie podróżował po Rosji i odważył się pojawić na szczycie Rosja-Afryka. – To zupełnie niezrozumiałe, dlaczego mógł podróżować po świecie przez dwa miesiące – powiedziało "Financial Times" źródło w rosyjskim MON.
Czytaj też:
Śmierć Prigożyna. Putin przygotowuje się na czarny scenariusz