Ikona Stalina w katedrze w Tbilisi. Przedstawiciel kościoła: Wyolbrzymiony skandal

Ikona Stalina w katedrze w Tbilisi. Przedstawiciel kościoła: Wyolbrzymiony skandal

Dodano: 
Kult Stalina
Kult Stalina Źródło:PAP/EPA / Maxim Shipenkov
Jest to wyolbrzymiony skandal, mający na celu rozpętanie fali wrogości przeciw Kościołowi – oświadczył przedstawiciel Gruzińskiego Kościoła Prawosławnego.

Ks. protojerej Andria Dżagmaidze odniósł się w ten sposób do poruszenia, jakie w całym kraju wywołało umieszczenie ikony z Józefem Stalinem w głównej cerkwi Gruzji – katedrze Trójcy Świętej (Samebi) w Tbilisi.

"Przedstawienie Stalina na ikonie nie oznacza, że jest on przedmiotem modlitw" – stwierdził rzecznik. Zaznaczył, że na obrazach świętych mogą być ukazane też postacie negatywne, a "Stalin nie jest osobą, do której ludzie się modlą". Nawiązując do obchodów Bożego Narodzenia i święta Objawienia Pańskiego (według kalendarza juliańskiego 6 i 7 stycznia) podkreślił, że "nie pierwszy raz ktoś chce przyćmić je skandalem, aby w sercach ludzi zamiast radości zasiać nienawiść".

Stalin "opowiada o sytuacji na froncie"

Wspomniany wizerunek podarowała katedrze partia "Sojusz Patriotów", której sekretarz generalna Irma Inaszwili wyjaśniła, iż jej organizacja otrzymała ikonę w Rosji i obecnie przekazała Kościołowi. "W rzeczywistości przedstawia ona spotkanie św. Matrony Moskiewskiej (Matrony Nikonowej, 1885-1952) ze Stalinem, który zmuszony okolicznościami opowiadał jej o trudnej sytuacji na froncie" – oświadczyła sekretarz generalna "Sojuszu".

Oznajmiła przy tym, że jej partia nie zamierza nikogo przepraszać za swe działania, gdyż "ikona ta jest dziełem wybitnego artysty o dużej wiedzy i została wykonana zgodnie z wymogami sztuki ikonotwórczej". Nie wymieniła przy tym nazwiska twórcy wizerunku.

Jej ugrupowanie opowiada się za bliskimi więzami z Rosją, a jego członkowie często odwiedzają ten kraj, z którym Gruzja nie otrzymuje stosunków dyplomatycznych od sierpnia 2008 roku.

Wystawienie ikony, na której dawny przywódca sowiecki, ubrany w płaszcz wojskowy, stoi na pierwszym planie, a święta siedzi w głębi, wywołało wielkie poruszenie w kraju. Jako pierwszy zauważył to jeden z przywódców partii "Gruzja Europejska" Giorgi Kandelaki, który zrobił zdjęcie obrazu i umieścił je w sieci z komentarzem: "Idziemy słuszną drogą, towarzysze. Jeszcze jeden sukces propagandy rosyjskiej w wojnie informacyjnej: inicjatora zniszczenia niepodległości Gruzji, zabójcę tysięcy księży i twórcę sowieckiego systemu totalitarnego, umieszczono na ikonie w Samebi".

Gdy obraz pokazał główny kanał telewizyjny "Mtiwari", część duchownych i teologów zażądała natychmiastowego usunięcia go ze świątyni. I właśnie w odpowiedzi na te żądania zabrał głos rzecznik GKP.

Sama ikona wywołała kontrowersje już w 2008 roku, gdy po raz pierwszy pokazał ją w cerkwi św. Olgi w Sankt-Petersburgu miejscowy proboszcz ks. ihumen Eustachy (Żakow). W wyniku protestów wiernych przeniósł on wizerunek do swego mieszkania. Patriarchat Moskiewski uznał wtedy postępowanie duchownego za przejaw "sekciarstwa" i nałożył na niego karę kościelną za publiczne wystawienie ikony niekanonicznej.

Czytaj też:
Zabić Boga! Szatański plan Lenina i Stalina

Opracowała: Zuzanna Dąbrowska
Źródło: KAI
Czytaj także