Po wybuchu wojny Izraela z Hamasem Iran, jako arcywróg Państwa Żydowskiego, uaktywnił swoich sojuszników w regionie. Jednym z nich jest ugrupowanie Hutich, które w 2015 r. zdołało opanować północną część Jemenu. Tamtejsza wojna domowa, choć doprowadziła do jednej z najstraszliwszych katastrof humanitarnych w regionie znanym w starożytności jako, o ironio, Arabia Felicita (Arabia Szczęśliwa), to została zapomniana przez światową opinię publiczną, gdy przyćmiły ją inne wydarzenia, w tym wojna na Ukrainie. Ale nieszczęścia lubią o sobie przypominać.
Huti zrobili to dzięki uzyskanemu przy wsparciu Iranu arsenałowi dronów i rakiet, w tym manewrujących i dalekiego zasięgu. Strategiczne położenie Jemenu nad Morzem Czerwonym, Bab al-Mandab (Wrotami Łez) i Zatoką Adeńską daje im możność rażenia statków płynących tą drogą. A przechodzi tędy 12 proc. światowego handlu i 30 proc. ruchu kontenerowców. Zablokowanie tego szlaku w tym miejscu oznacza bezużyteczność Kanału Sueskiego i konieczność okrążania Afryki w morskim ruchu z Oceanu Indyjskiego do Europy.
Wpływa to szczególnie na ceny energii, bo przez Wrota Łez przechodzi 12 proc. światowego handlu ropą transportowaną tankowcami oraz 8 proc. LNG.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.