Państwa NATO są w stanie zapewnić mniej niż 5 proc. zdolności niezbędnych do obrony wschodniej flanki Sojuszu Północnoatlantyckiego w razie ataku na pełną skalę. Alarmujące dane podał brytyjski dziennik "Financial Times", powołując się na wewnętrzne ustalenia Paktu.
– To jedna z największych dziur, jakie mamy. Nie możemy temu zaprzeczyć – przyznał w rozmowie z "FT" dyplomata pracujący dla NATO.
"W tej chwili tego nie mamy"
"Niektórzy europejscy przywódcy i dowódcy wojskowi twierdzą, iż do końca dekady Rosja może być w stanie zaatakować jedno z państw członkowskich NATO, a intensywne używanie przez nią na Ukrainie pocisków rakietowych, dronów i wysoce niszczycielskich, pochodzących z czasów sowieckich bomb szybujących spowodowało, że odbudowa zdolności obronnych NATO po trzech dekadach cięcia wydatków na obronność stała się pilną sprawą" – pisze "FT".
Ochrona przed pociskami rakietowymi i atakami z powietrza jest "główną częścią planu obrony Europy Wschodniej przed inwazją". – A w tej chwili tego nie mamy – powiedział jeden z wysokich rangą dyplomatów NATO.
Żelazna Kopuła nad Europą?
– Za kilka dni z innymi premierami europejskimi przedstawię Komisji Europejskiej projekt budowy żelaznej kopuły – zapowiedział 20 maja premier Donald Tusk. – Systemy satelitarne, systemy rozpoznania będą niezbędną częścią tego projektu – mówił szef rządu.
– Dzisiaj możemy liczyć na bardzo tanie, korzystne kredyty na rzecz inwestycji, które będą służyły cywilnym zadaniom, a równocześnie będą sprzyjały naszej obronności i bezpieczeństwu – oznajmił polityk. Tusk przekazał informację o podpisaniu umowy na polski system satelitarny z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym. Kontrakt opiewa na 300 mln euro. Polska będzie w tej kwestii współpracować z Francją. – Obecność Europejskiego Banku Inwestycyjnego w tym projekcie jest nie do przecenienia. (...) Mówimy o 300 mln euro, a więc kwocie niebagatelnej, dzięki której nasz plan budowy Żelaznej Kopuły nad Polską i Europą posunął się o krok do przodu – ocenił premier.