Syryjskie wojska rządowe, oraz wspierające je Rosja, zapewniają, że reżim Baszara al-Assada nie użył broni chemicznej. Moskwa twierdzi, że informacje o ataku są sfabrykowane. Tymczasem informacje o użyciu trującego gazu podawane są przez międzynarodowe media oraz użytkowników mediów społecznościowych. Liczba ofiar, zależnie od źródeł, to od 70 do nawet 150 osób – większość to prawdopodobnie kobiety i dzieci.
Do samego ataku miało dojść w mieście Doumie, w rejonie Wschodniej Ghuty.
Według wyliczeń mediów i organizacji humanitarnych, w ciągu siedmiu lat w konflikcie zginęło co najmniej 500 tysięcy ludzi, a kilkanaście milionów Syryjczyków (mniej więcej połowa populacji tego kraju) musiało opuścić swoje domy. Ostatnie przesiedlenia objęły rejon na przedmieściach Damaszku – Wschodnią Ghutę. Po miesiącach walk, większość mieszkańców została ewakuowana, kiedy miasto zostało doszczętnie zniszczone. Intensywne walki trwają też w rejonie prowincji Idlib w północno-zachodniej Syrii.
Czytaj też:
Co dalej z Syrią? Rosja, Turcja i Iran zobowiązują się do działańCzytaj też:
Dżihadyści nadciągają