Bezprzykładna klęska konserwatystów, wielkie zwycięstwo Partii Pracy, nie mniej wielki sukces Nigela Farage’a, którego partia, o nazwie Reform UK, zdołała wreszcie wejść na scenę parlamentarną (na scenie politycznej, jako następczyni UKIP i Partii Brexitu, jest od dawna): tak przedstawia się krajobraz Wielkiej Brytanii po krótkiej kampanii i walce wyborczej.
Oto liczby: labourzyści mają 411 mandatów, ponad dwa razy więcej niż 202, które zdobyli w 2019 r. Konserwatyści – 121, trzy razy mniej od ówczesnych 365. Liberalni Demokraci są jak zwykle na trzecim miejscu, ale 72 mandaty to ogromny skok w porównaniu z 11. Klęskę ponieśli szkoccy nacjonaliści, których frakcja ma zaledwie dziewięć mandatów, liczbę znikomą wobec 48 zdobytych pięć lat temu. Reform UK w swej pierwszej parlamentarnej kadencji ma pięciu deputowanych. Nie jest to wiele, otwiera jednak możliwości, zwłaszcza z charyzmatycznym liderem, którym jest Nigel Farage. O wejście do Izby Gmin starał się po raz ósmy, wreszcie z dobrym skutkiem.
Media nie omieszkały zaprezentować światu opinii Larry’ego, stałego mieszkańca Downing Street 10. Larry, jako kot na urzędzie, z oficjalnym tytułem Głównego Myszołapa w Urzędzie Premiera, ma prawo wypowiadać się publicznie i chętnie z tej możliwości korzysta. Zawsze podkreśla, że jest u siebie, a premierzy to tylko przelotni goście. To prawda. Przez 13 lat, które spędził na Downing Street, żył w towarzystwie aż pięciu premierów z Partii Konserwatywnej. Keir Starmer, nowy szef rządu, jest pierwszym labourzystą. A że Larry wie, iż dobre obyczaje to podstawa współpracy, na platformie X, dawnym Twitterze, pogratulował mu „ze wszech miar zasłużonego zwycięstwa”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.