Amerykańskie i kanadyjskie okręty wojskowe przepłynęły w niedzielę przez Cieśninę Tajwańską, prawie tydzień po tym, jak Chiny przeprowadziły duże ćwiczenia wojskowe wokół Tajwanu.
Niszczyciel USS Higgins i kanadyjska fregata HMCS Vancouver wykonały "rutynowy" przepływ przez Cieśninę Tajwańską, mający na celu pokazanie podtrzymania zasady wolności żeglugi dla wszystkich krajów. To przesłanie z oświadczenia Siódmej Floty Marynarki Wojennej USA opublikowanego w poniedziałek.
Amerykańska Marynarka Wojenna, od czasu do czasu wspierana przez okręty z krajów sojuszniczych, regularnie przepływa przez wrażliwy szlak wodny oddzielający Chiny od Tajwanu.
Chiny potępiają
Chiny tradycyjnie potępiły przepływ, twierdząc, że podważa on pokój i stabilność w regionie. Dowództwo Wschodniego Teatru Wojennego Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej poinformowało o mobilizacji sił morskich i powietrznych w celu monitorowania tranzytu amerykańskich i kanadyjskich statków "zgodnie z prawem".
Jak czytamy w oświadczeniu Siódmej Floty Marynarki Wojennej USA, statki przepływały "przez wody, na których obowiązuje wolność żeglugi i przelotu na pełnym morzu zgodnie z prawem międzynarodowym".
"Prawa i swobody żeglugowe społeczności międzynarodowej na Cieśninie Tajwańskiej nie powinny być ograniczane" – argumentowano.
Kolejne manewry
Zakrojone na szeroką skalę ćwiczenia wojskowe wokół Tajwanu i otaczających go wysp, symulowały zamknięcie kluczowych portów.
Pekin wykorzystał rekordową liczbę 125 samolotów, a także lotniskowiec Liaoning oraz okręty. Ćwiczenia były reakcją na przemówienie prezydenta Tajwanu z okazji Dnia Narodowego.
Głową państwa jest obecnie Lai Ching-Te, który wygrał w styczniu wybory prezydenckie. Podobnie jak poprzednia prezydent Tsai Ing-Wen, pochodzi z Demokratycznej Partii Postępowej (DPP).
Lai jest przeciwny oddaniu Tajwanu pod zwierzchnictwo Pekinu.
Status Tajwanu
Kwestia Tajwanu, wyspy będącej potentatem w produkcji półprzewodników, stanowi prawdopodobnie największy i najbardziej niebezpieczny problemem w stosunkach obu Chin i USA.
Przypomnijmy, ze Chińska Republika Ludowa (Chiny) nie uznaje Tajwanu za oddzielne państwo i uważa wyspę za własne terytorium. W stosunkach międzynarodowych przyjmuje zasadę "jednych Chin" oznaczającą, że państwo reprezentuje wyłącznie władza w Pekinie. Chiny zgodnie z tą wykładnią stanowczo sprzeciwiają się ingerencji USA w ich "wewnętrzne sprawy".
Stanowisko USA
Z kolei wspierający Tajwan Waszyngton formalnie uznaje zasadę "jednych Chin" i nie ma stosunków dyplomatycznych z Tajwanem, ale stosuje konstrukcje utrzymywania specjalnych stosunków z mieszkańcami tego terytorium. Wskazuje, że może też zgodnie z prawem międzynarodowym korzystać z wód międzynarodowych.
Podczas wizyty na Tajwanie w maju, przewodniczący komisji ds. zagranicznych Izby Reprezentantów Kongresu USA Michael McCaul określił taktykę Chin wobec Tajwanu jako "zastraszanie mające na celu ukaranie demokracji".
Polityk wskazał na Pekin, Moskwę i Teheran jako siły negatywnie wpływające na globalny układ polityczny i podważające stosunki pokojowe. – Wszystkie demokracje muszą zjednoczyć się przeciwko agresji i tyranii, niezależnie od tego, czy jest to Rosja, ajatollah Iranu, czy przewodniczący Xi sąsiadujący z nami w Chinach. Bezbożny sojusz niszczy pokój na całym świecie – powiedział McCaul. Jego zdaniem "od czasów II wojny światowej, wojny mojego ojca, nie widzieliśmy tak rażącej przemocy i nagiej agresji".
Czytaj też:
Wielomski: Pęknięcie geopolityczne rozszerza sięCzytaj też:
Co planują Chiny? Po 2027 roku może dojść do przełomu