Prezydent Korei Południowej Yoon Suk Yeol zabrał głos po raz pierwszy od czasu odwołania stanu wojennego. W krótkim orędziu telewizyjnym przeprosił rodaków za wywołanie niepokoju.
Przywódca poinformował, że nie składa rezygnacji ze stanowiska. Jednocześnie zadeklarował, że nie będzie unikał odpowiedzialności.
Co z impeachmentem prezydenta Korei?
Członkowie Partii Demokratycznej przekonują, że głowa państwa poważnie naruszyła konstytucję, a wprowadzenie stanu wojennego w rzeczywistości stanowiło próbę uniknięcia dochodzeń karnych wobec prezydenta.
W sobotę odbyło się głosowanie w sprawie impeachmentu prezydenta Korei Południowej. Aby wniosek o impeachment został przyjęty, konieczna jest większość dwóch trzecich głosów w parlamencie. Pod wnioskiem podpisało się 190 posłów opozycji i jeden niezależny. Oznaczało to, że opozycja musi pozyskać osiem głosów z obozu rządzącego. To się jednak nie udało.
Inicjatywa opozycji zakończyła się fiaskiem, bowiem niemal wszyscy członkowie rządzącej Partii Władzy Ludowej opuścili salę plenarną parlamentu w Seulu. Już wcześniej lider ugrupowania Han Dong Hun zapowiedział, że jego formacja zablokuje projekt impeachmentu.
Przed południowokoreańskim parlamentem zebrało się prawie 150 tys. osób, domagając się ustąpienia prezydenta.
Napięta sytuacja w Korei Południowej
Yoon Suk Yeol rządzi krajem dwa lata. Jednak parlament Korei Południowej jest kontrolowany przez opozycję, co stwarza problemy głowie państwa w procesie wdrażania zapowiedzianych przez niego reform.
Niedawno opozycja obcięła budżet zaproponowany przez rząd, wzywając do postawienia w stan oskarżenia członków gabinetu i samego prezydenta. Powodem są niejasności wokół małżonki prezydenta, która jest podejrzana o manipulacje akcjami.
W środę prezydent Korei Południowej ogłosił stan wojenny, a po zaledwie sześciu godzinach go odwołał. Jak tłumaczył, decyzja "zrodziła się z desperacji".
Po ogłoszeniu stanu wojennego przez prezydenta, opozycyjni posłowie przedarli się przez kordon wojskowy i policyjny do budynku Zgromadzenia Narodowego i przegłosowali uchwałę odrzucającą dekret prezydenta.
Czytaj też:
USA reagują na sytuację w Korei Płd.