Niemal 500 członków Synodu, zgromadzonych w Londynie, zajmuje się skutkami raportu Makina, który szczegółowo opisywał systematyczne wykorzystywanie seksualne, jakiego dopuszczał się John Smyth, dawny odpowiedzialny za obozy młodzieżowe, jak również poważne uchybienia władz Kościoła anglikańskiego w zajęciu się tą sprawą.
Tuszowanie afery
John Smyth, świecki anglikanin, organizował kościelne obozy w latach 70. i 80. XX wieku. Dopuścił się przemocy seksualnej wobec nawet 130 chłopców w Wielkiej Brytanii, Zimbabwe i Republice Południowej Afryki. Kościół Anglii, zamiast zgłosić te fakty wymiarowi sprawiedliwości, krył je przez kilka dziesięcioleci. Jego władze wiedziały o sprawie od 1982 roku, lecz nie podjęły działań, które uniemożliwiłyby Smithowi krzywdzenie małoletnich. Nie tylko nie został on ukarany, ale wysłano go do Afryki, gdzie kontynuował wykorzystywanie chłopców, określone w raporcie mianem "bujnego, brutalnego i przerażającego”.
Publikacja raportu wywołała wstrząs, zmuszając do dymisji prymasa abp. Justina Welby’ego, który przyznał, że zawiódł, nie zgłaszając tej sprawy organom ścigania w 2013 roku, pomimo informacji, które mu dostarczono. Jego tymczasowy następca, arcybiskup Yorku Stephen Cottrell jest zamieszany w inną, podobną sprawę. Gdy był biskupem Chelmsfordu pozostawił na stanowisku księdza Davida Tudora, podejrzanego o wykorzystywanie seksualne, pomimo restrykcji nałożonych przez Kościół. Ujawnienie tej sprawy skłoniło niektórych członków Synodu do domagania się jego dymisji.
Z kolei biskup Liverpoolu John Perumbalath podał się w styczniu do dymisji po telewizyjnym reportażu, w którym oskarżono go o agresje seksualną i molestowanie. I choć śledztwa: kościelne i policyjne nie doprowadziły do postawienia go w stan oskarżenia przed sądem, bp Perumbalath uznał, że "proces medialny” sprawił, że nie może dłużej pełnić swej funkcji.
Oburzenie ofiar
Synod stał się okazją dla niektórych ofiar wykorzystywania do wyrażenia swego oburzenia z powodu bezkarności sprawców i braku konkretnych procedur mających zapobiegać kolejnym przypadkom wykorzystywania seksualnego.
W obliczu tej sytuacji niektórzy członkowie Synodu demaskują kulturę tajemnicy i bezkarności, która długo dominowała w Kościele anglikańskim. Jeden z nich Ian Paul, oświadczył wręcz, że "nigdy nie było podobnego kryzysu w historii” tego Kościoła i że utracił on "wszelką wiarygodność w kwestii ochrony wiernych”.
Przedstawiciel ofiar Andrew Graystone wezwał do radykalnej zmiany postawy w Kościele. – Nie chcemy więcej pustych wymówek i upudrowanych raportów. Oczekujemy prawdziwej pokory, konkretnych działań i zerowej tolerancji dla sprawców i ich wspólników – oświadczył.
Dziś podczas obrad synodalnych odbywa się dyskusja na temat sposobów ochrony ofiar.
Król Karol III, który jest formalnie głową Kościoła Anglii, jak na razie nie zareagował publicznie na obecny kryzys Kościoła, który cieszy coraz mniejszym zaufaniem społecznym.
Czytaj też:
"Prawdziwe artykuły na temat okropnych nadużyć mszy papieskiej". Afera plakatów podpaliła Francję